Nowa rola debiutanta. Mateusz Wróbel alternatywą dla Michała Potocznego

Selekcjoner Piotr Przybecki rzuca Mateusza Wróbla na głęboką wodę. Reprezentacyjny debiutant podczas Golden League wystąpi na zupełnie nowej pozycji i stworzy duet środkowych rozgrywających razem z Michałem Potocznym.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Mateusz Wróbel podczas treningu reprezentacji Polski WP SportoweFakty / AGNIESZKA SKÓROWSKA / Na zdjęciu: Mateusz Wróbel podczas treningu reprezentacji Polski
Kadrowicze w środowy poranek wylecieli do Danii na turniej Golden League z udziałem gospodarzy, Francuzów oraz Norwegów. Ze śmietanką towarzyską światowej piłki ręcznej swoje pierwsze szlify w kadrze zbierze Mateusz Wróbel.

Trener Piotr Przybecki widzi debiutanta na środku drugiej linii jako alternatywa dla Michała Potocznego. Lewi rozgrywający nieraz świetnie radzili sobie w roli reżyserów gry, ale dla zawodnika Wybrzeża Gdańsk to zupełnie nowe doświadczenie. W klubie odpowiadał głównie za zdobywanie bramek z dystansu.

- Trenerzy wspominali o swoim planie już podczas poprzedniego zgrupowania. Jest to dla mnie zupełnie nowa pozycja, bo nigdy nawet na niej na trenowałem. Jeszcze trudno połapać się w taktyce, ale to głównie kwestia zgrania z chłopakami - mówi Wróbel.

- Będziemy starali się pomóc Mateuszowi, bo gra na środku na tym poziomie to nie jest łatwe zadanie - dodaje selekcjoner.

ZOBACZ WIDEO: Efektowne wypłynięcie na pełne morze podczas startu Volvo Ocean Race w Alicante (WIDEO)

Wróblowi rad udzielają nie tylko szkoleniowcy, ale także Michał Potoczny, który w szybkim tempie okrzepł jako kadrowicz i ma pewne miejsce na środku reprezentacji. - Nigdy nie byłem wielkim kreatorem gry. Trener Noch zwracał uwagę, bym wykorzystywał każdą lukę i rzucał albo decydował się akcję jeden na jeden. Sporo rozmawiam też z Michałem Potocznym na ten temat, nawet mieszkamy razem w pokoju. Bardzo mi pomaga, w końcu jest na zgrupowaniu któryś raz z rzędu - opowiada zawodnik Wybrzeża.

Powołanie dla Wróbla było jednym z największych zaskoczeń ostatnich miesięcy. 23-latek otrzymał zaproszenie na sierpniowe i wrześniowe konsultacje, a od początku sezonu pracował na wyjazd z kadrą do Danii. W siedmiu meczach rzucił 38 bramek i długo plasował się w czołówce strzelców PGNiG Superligi. - Zaskoczył mnie tylko fakt, że tak szybko zapracowałem na powołanie. Wszystko potoczyło się błyskawicznie - przyznaje.

Wychowanek MKS-u Wieluń zaledwie rok po debiucie w PGNiG Superlidze prawdopodobnie doczeka się premierowego występu w reprezentacji. A jeszcze do niedawna wydawało się, że Wróbel może ugrząźć w pierwszej lidze. Po skończeniu SMS-u Gdańsk na dwa lata związał się ze Spójnią Gdynia, wówczas klubem z zaplecza Superligi. Spisywał się tam na tyle dobrze (260 bramek), że sięgnęło po niego Wybrzeże Gdańsk, gdzie szybko wywalczył sobie miejsce w siódemce.

- Sam nie wiem, czemu nagle zanotowałem taki skok. Byłem związany kontraktem ze Spójnią Gdynia, ale gdy otrzymałem propozycję od Wybrzeża, to nie mogłem odmówić - wyjaśnia.

Jeśli na duńskich parkietach zaufa mu trener Przybecki, to Wróbel przeniesie się do innego, wymarzonego handballowego świata. Naprzeciwko zawodnika Wybrzeża staną najwięksi światowej piłki ręcznej, Mikkel Hansen, Nikola Karabatić czy Sander Sagosen. - Myślę, że dla każdego występ z orzełkiem to spełnienie marzeń. Podchodzę do tego ze spokojem, nie podniecam się. Wiem, że to dopiero początek mojej drogi, nie trzymam głowy w chmurach - podkreśla.

Czy Mateusz Wróbel sprawdzi się jako środkowy rozgrywający kadry?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×