W tym sezonie niemal wszystko układało się po myśli zawodników i kibiców NMC Górnika Zabrze. Niemal, bo oprócz znakomitej formy (11 zwycięstw i druga pozycja w Grupie Granatowej za PGE VIVE Kielce), zespół stracił na kilka miesięcy Aleksandra Buszkowa. Białorusin pod koniec listopada złamał obojczyk na treningu i trener Rastislav Trtik nie miał innego wyjścia - na prawym skrzydle musiał postawić na 18-letniego Patryka Glucha.
Czeski szkoleniowiec od początku rozgrywek stopniowo starał się wprowadzić niedawnego juniora do siódemki, ale po kontuzji Buszkowa Gluch został rzucony na głęboką wodę. Na parkiecie spędza prawie całe spotkania, jedyną alternatywą pozostaje przestawiony na skrzydło prawy rozgrywający Wojciech Matuszak.
Ligowy nowicjusz (raptem 18 spotkań na koncie) w czterech ostatnich spotkaniach rzucił 15 bramek, w tym aż osiem Zagłębiu Lubin. W górniczych derbach zepchnął w cień równie skutecznego Marka Daćkę czy lidera strzelców Superligi, Bartłomieja Tomczaka. Co więcej, według kibiców był najlepszym zawodnikiem na parkiecie. - Biorąc pod uwagę krótką karierę seniorską, to na pewno był to mój najlepszy mecz - przyznał.
Gluchowi zdarzały się błędy młodości, ale na swoim koncie zapisał znacznie więcej udanych zagrań. Harował na całym boisku, zaciekle walczył w defensywie. W wyrównanej końcówce nie zadrżała mu ręka, 18-latek wykończył dwie kluczowe akcje jak rutyniarz. - W juniorach zyskałem dużo pewności siebie. Po przejściu do seniorów pojawiał się stres, ale trzeba było się go pozbyć i korzystać z szans - wyjaśnił.
Jak zapewnia młody prawoskrzydłowy Górnika, niezbędna okazała się pomoc trenera Trtika. Czech odważnie stawia na młodych. - Czuję wsparcie ze strony trenera, co dodaje mi pewności. Stawia na nas i przede wszystkim ufa nam - młodym - podkreśla.
Na swoją prawdziwą szansę czekał trzy sezony. W Superlidze debiutował jako 16-latek. Spędził kilka minut na parkiecie w Kielcach, zaliczając jedyny występ w tamtych rozgrywkach. - Rzuciłem wtedy bramkę Sławomirowi Szmalowi - wspomina.
Teraz takie osiągnięcia stają się powoli standardem - Gluch niespodziewanie - pewnie nawet dla samego siebie - trafił do siódemki Górnika, liczącego się w grze o medal PGNiG Superligi.
ZOBACZ WIDEO: MŚ 2018: czy reprezentacja Polski ma mocną ławkę?