Zbigniew Markuszewski otwarcie po porażce Polek: "Na tyle nas w tym momencie stać"
Reprezentacja Polski szczypiornistek przegrała z Węgierkami 28:31 i nie zagra w 1/8 finału Mistrzostw Świata. - Na tyle nas obecnie stać - ocenia dotychczasowe mecze Biało-Czerwonych trener Zbigniew Markuszewski.
Po raz kolejny zawodziła za to Monika Kobylińska, na którą też wielu liczyło. - Dobija się do czołówki zawodniczek, ale na pewno nie gra tego co w zeszłym roku. Należało się spodziewać, że młody wiek nie pozwoli utrzymywać jej takiej dyspozycji przez cały czas, ale chyba nie spodziewano się, że spadnie tak nisko z poziomem gry. Oczekiwania wobec niej były na pewno większe. Jej czas pewnie dopiero nadejdzie.
Należy pochwalić za to wspomnianą Płaczek w bramce. - Spisywała się całkiem dobrze, broniła bardzo trudne rzuty. Rywalki pozorowały rzut, po czym kończyły akcje po zwodzie na szóstym metrze, trudno w takich sytuacjach wiele zdziałać - stwierdził Markuszewski.
Podsumowując dotychczasowe mecze w grupie wygrana ze Szwedkami, gdzie Biało-Czerwonym wychodziło dużo, rozbudził chyba nadmierne apetyty na sukces. - Uważam, że z takim zespołem jak Szwecja jesteśmy już w stanie rywalizować i wygrywać. Natomiast straszną wpadką dziewczyn była porażka z Czeszkami. Nie miały prawa tego przegrać. Z kolei to, że nie sprostały Norweżkom nie zdziwiło mnie wcale. To tak jakby u mężczyzn Vive Kielce grało z drużyną z końca ligowej tabeli. Taka jest różnica poziomów między Skandynawkami a naszą reprezentacją.
Węgierki to drużyna zbliżona poziomem do reprezentacji Szwecji i Czech. Można więc się było spodziewać bardziej zaciętego pojedynku. - Wiedząc, że atuty sportowe będą po stronie przeciwniczek, liczyłem na taką ułańską fantazję, większą determinację i łut szczęścia u Polek. Widać to nie wystarczyło.
- Najtrudniej to powiedzieć, ale to jest w tej chwili najwyższy pułap jaki osiągnęła nasza reprezentacja. Na tyle nas po prostu stać. Trzeba liczyć na to, że czas będzie działał na naszą korzyść - zakończył.