Wybrzeże pokazało, jak się zaczyna, a Górnik, jak się kończy. Zadecydowała zmiana systemu obrony

Materiały prasowe / NMC GÓRNIK ZABRZE / PGNIG SUPERLIGA / Na zdjęciu: Michał Adamuszek
Materiały prasowe / NMC GÓRNIK ZABRZE / PGNIG SUPERLIGA / Na zdjęciu: Michał Adamuszek

W sobotę NMC Górnik Zabrze pokonał Wybrzeże Gdańsk 33:25. Spotkanie nie było jednak do jednej bramki, bo do pewnego czasu to goście sensacyjnie budowali przewagę. Łukasz Rogulski docenił to, jak zabrzanie zachowali się po zmianie stron.

Wybrzeże Gdańsk w pierwszej połowie prowadził już różnicą pięciu bramek. - Początek należał do nas i na pewno zaskoczyliśmy Górnik. Fajnie nam się grało - była euforia i siły, wszystko to, co potrzebne do dobrego meczu - powiedział kapitan Wybrzeża, Łukasz Rogulski.

Po zmianie stron tylko na samym początku goście grali jak równy z równym. Później otrzymali niezwykle bolesną lekcję. - W przerwie musieliśmy trochę ochłonąć i widocznie Górnik wyszedł inaczej zmotywowany. W zabrzańskiej szatni musiały paść mocne słowa, trener ich nie oszczędził i wyszli odmienieni na drugą połowę - zauważył obrotowy klubu znad morza.

Dla NMC Górnika Zabrze aż 10 bramek rzucił Michał Adamuszek. - Ten mecz nie do końca ułożył się po naszej myśli. Nie zafunkcjonowała nasza obrona 4:2 i mieliśmy z tym dużo problemów. Przegrywaliśmy pojedynki 1 na 1, ale najważniejsze, że nie zapomnieliśmy jak się gra 6:0. Zmieniliśmy system obrony i ciężej grało się gościom, którzy nie mieli lewej ręki oraz zmiany zawodników w drugiej linii. My to wykorzystaliśmy i byliśmy skuteczni w drugiej połowie. Udało się odskoczyć i dowieźć wynik do końca - podsumował zawodnik zabrzańskiego zespołu.

ZOBACZ WIDEO: PGNiG Superliga: co za wrzutka! Genialna akcja PGE Vive Kielce

Komentarze (1)
avatar
handball Wybrzeże
10.12.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
System obrony to jedno ale przede wszystkim mamy za krótką ławkę i kontuzjowanych zawodników. Pogadamy, jak wszyscy wrócą, bo ile można grać w 10 w polu, z czego z 2 czy 3 juniorami.