Dwa oblicza Vive - relacja z meczu Vive Kielce - MMTS Kwidzyn

Dwa różne oblicza swojej drużyny ujrzeli w sobotnie popołudnie kibice kieleckiego Vive. Podopieczni Bogdana Wenty pokonali w pierwszym meczu półfinału play off MMTS Kwidzyn 30:20, mimo że do przerwy przegrywali 11:14.

Pierwsze minuty sobotniego spotkania należały do gospodarzy. Wynik meczu otworzył celnym rzutem Rafał Gliński. Chwilę później kolejne trafienia dołożyli Paweł Podsiadło, Bartosz Konitz i ponownie Gliński i Vive wygrywało już 6:3. Od tamtej chwili inicjatywę na parkiecie dość niespodziewanie przejęli goście. Zespół z Kwidzyna zdobył cztery bramki z rzędu i w 15 minucie, po trafieniu Mateusza Seroki wyszedł na pierwsze prowadzenie (6:7). Jak się później okazało to był dopiero początek fatalnej gry faworyzowanych kielczan. Podopieczni Bogdana Wenty, między 17, a 22 minutą nie potrafili znaleźć drogi do bramki znakomicie spisującego się Sebastiana Suchowicza. Goście natomiast popisywali się kolejnymi efektownymi zagraniami. W efekcie, ich przewaga w 21. minucie wynosiła już trzy gole (7:10). Gdy z rzutu karnego trafił wreszcie Gliński, wydawało się, że kielczanie złapali właściwy rytm. Nic bardziej mylnego. Szczypiorniści Vive nie potrafili znaleźć recepty na dobrze funkcjonującą obronę MMTS-u i do przerwy schodzili z trzy bramkową stratą (11:14).

Niewiele lepiej wyglądały pierwsze minuty drugiej odsłony. W ekipie Zbigniewa Markuszewskiego dobrze spisywał się Dzmitry Marhun, który w ciągu pięciu pierwszych minut drugiej połowy, dwukrotnie pokonał Kazimierza Kotlińskiego. To właśnie po bramce Białorusina, goście objęli w 36. minucie spotkania najwyższe prowadzenie w meczu (13:17). To było jednak wszystko na co było stać ambitny zespół z Kwidzyna. W 46. minucie, za sprawą Michała Adamuszka MMTS po raz ostatni zbliżył się do Vive (18:18). Później na boisku dominowała już tylko jedna drużyna. Gospodarze bezlitośnie wykorzystywali głupio stracone przez gości piłki i raz za razem kończyli akcję celnymi rzutami. Dość powiedzieć, że MMTS ostatnią bramkę w meczu zdobył w 53 minucie (24:20), potem gole zdobywała już tylko jedna drużyna.

Okazja do rehabilitacji dla ekipy z Kwidzyna już w niedzielę. - Mam nadzieję, że chłopcy zdają sobie sprawę z kim gramy i jak dobry to zespół. Kwidzyn potwierdził, że jest bardzo dobrą drużyną. W niedzielnym meczu musimy dać z siebie jeszcze więcej, bo spodziewamy się, że przeciwnik znów postawi nam wysoko poprzeczkę - komplementował rywali szkoleniowiec Vive Bogdan Wenta. Początek niedzielnego spotkania w kieleckiej Hali Legionów zaplanowano na godzinę 17:30.

Vive Kielce - MMTS Kwidzyn 30:20 (11:14)

Vive: Kubiszewski, Kotliński - Gliński 10, Podsiadło 3, Konitz 3, Sadowski, Kuchczyński 2, Żółtak 1, Rosiński 5, Jachlewski 3, Stankiewicz 2, Grabarczyk 1.

MMTS: Suchowicz - Rombel 2, Czertowicz 1, Mroczkowski 4, Orzechowski 1, Seroka 3, Peret 2, Marhun 2, Witaszak 2, Waszkiewicz 2, Adamuszek 1.

Kary:

Vive: 8 min.

MMTS: 6 min.

Widzów: ok. 3000.

Komentarze (0)