Mimo że Polacy są aktualnie w fazie przebudowy i nawet w połowie nie przypominają kadry z lat największej świetności naszego szczypiorniaka, trudno sobie wyobrazić w ich starciu z Kosowem inny wynik niż zdecydowane zwycięstwo.
Rywal z Bałkanów jest bowiem stosunkowo nowym zespołem w międzynarodowych rozgrywkach. W eliminacjach do mistrzostw Europy 2017 oraz mistrzostw świata 2018 nie odniósł ani jednego zwycięstwa. Trudno się dziwić, skoro Kosowo zostało powszechnie uznane niepodległym państwem dopiero w 2014 roku.
Jeżeli już szczypiorniści z tego kraju potrafili nieco napsuć krwi swoim przeciwnikom, czynili to wyłącznie przed własną publicznością. Na wyjazdach szło im bardzo słabo, co dodatkowo przemawia na korzyść podopiecznych Piotra Przybeckiego przed startem rywalizacji w Portugalii.
Starcie z Kosowem nie jest jednak dla nich w Povoa de Varzim punktem docelowym. Ma służyć przede wszystkim wzmocnieniu pewności siebie poprzez udane wejście w turniej, udokumentowane przekonującym zwycięstwem. Innego scenariusza nikt w naszym kraju sobie nie wyobraża.
Na potknięcie absolutnie nie ma miejsca, ponieważ do kolejnej rundy eliminacji awansuje tylko triumfator portugalskiej imprezy. O to miano Polacy powinni powalczyć właśnie z gospodarzami, z którymi zagrają ostatniego dnia. W międzyczasie czeka ich spotkanie z Cyprem, również z kategorii obowiązkowych do wygrania.
Polska - Kosowo/ 12.01 (piątek), godz. 18.15 czasu polskiego
ZOBACZ WIDEO Grzegorz Tkaczyk przestrzega kadrowiczów: To może być tragedia