Wyniki fazy wstępnej sprawiły, iż stawka grupy II jest niesamowicie wyrównana. Niespodziewanego lidera - Macedonię - i zamykającą zestawienie Słowenię, dzielą zaledwie dwa punkty. To sprawia, że każda z sześciu ekip grupy II ma realne szanse na awans do półfinału i będzie o niego walczyć do ostatniego spotkania. Nie ma więc meczów "o pietruszkę".
Na pierwszy ogień idzie starcie Czechów z Niemcami. Nasi południowi sąsiedzi to największa niespodzianka mistrzostw: najpierw ograli Duńczyków, a potem z turnieju wyrzucili Węgrów. Ich świetna postawa to efekt nie tylko ataku z najlepszym strzelcem fazy wstępnej - Ondrejem Zdrahalą - na czele, ale i żelaznej obrony z rozgrywającym turniej życia, Martinem Galią, za plecami defensorów.
Warto wspomnieć, że najlepszy wynik Czechów w mistrzostwach Europy to 8. miejsce. Niewykluczone, że w piątek pokuszą się o kolejną sensację i zbliżą się do poprawy tego wyniku. Ich rywalem będą bowiem obrońcy tytułu z 2016 roku, których forma odbiega jednak od tej sprzed dwóch lat. W fazie wstępnej Niemcy nie bez kontrowersji zremisowali ze Słowenią i Macedonią. Dzięki tym remisom do drugiej rundy zabrali identyczną liczbę punktów co ich przeciwnicy Czesi - dwa.
Po nich na parkiet w Varażdinie wybiegną Słoweńcy i Duńczycy. Obie ekipy w Chorwacji nie zachwycają, ale mają ogromny potencjał. Słoweńcy zdołali bowiem zremisować w ostatniej sekundzie z Niemcami, Duńczycy zaś wygrać z Hiszpanią. Te same drużyny potrafiły jednak i ulec Czechom czy Macedonii. Mimo to obie ekipy mają jeszcze szanse na półfinał. Do tego niezbędne jest im jednak piątkowe zwycięstwo.
ME 2018, 19 stycznia (piątek):
Grupa II:
Niemcy - Czechy, godz. 18.15
# | Drużyna | Mecze | Z | R | P | Bramki | Punkty |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1. | Dania | 5 | 4 | 0 | 1 | 140:123 | 8 |
2. | Hiszpania | 5 | 3 | 0 | 2 | 142:118 | 6 |
3. | Czechy | 5 | 2 | 1 | 2 | 113:131 | 5 |
4. | Słowenia | 5 | 1 | 2 | 2 | 134:133 | 4 |
5. | Niemcy | 5 | 1 | 2 | 2 | 124:126 | 4 |
6. | Macedonia | 5 | 1 | 1 | 3 | 114:136 | 3 |
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Tomasz Wiśniewski to za mało. Azoty rozstrzelały Stal
[color=#000000]
[/color]