Trener Jordi Ribera mówił przed spotkaniem ze Słoweńcami, że dla jego zawodników będzie to pierwszy z dwóch finałów. Kolejny, potencjalnie ważniejszy - dzień później z Niemcami. Dwa zwycięstwa gwarantowały grę o medale, jedno - nerwówkę i być może wielkie rozczarowanie.
Waga potyczki paraliżowała Hiszpanów. Obijali Urha Kastelicia, świeżo wprowadzonego do kadry w miejsce Urbana Lesjaka. Zacięła się maszyna do egzekwowania karnych, Valero Rivera, słabo na środku radził sobie Daniel Sarmiento. Słoweńcy, już bez wielkiej presji, po paru minutach prowadzili już 5:2. Pożar udało się opanować, ale do końca połowy Hiszpanie grali przeciętnie.
Ratował ich ponownie świetny Gonzalo Perez de Vargas i najbardziej aktywny z przodu, Ferran Sole. Po trzech bramkach ze skrzydła poczuł się tak pewnie, że z powodzeniem spróbował sił z dystansu. Na środku obrony na dwie wieże - Virana Morrosa i Gedeona Guardiolę - trafiał Miha Zarabec. Filigranowy rozgrywający, pomimo nieprzeciętnej zwrotności, nie potrafił ich zwieść. Większość jego kolegów także. Spraw nie ułatwiła seria wykluczeń, po których Słoweńcy notorycznie tracili piłkę, a potem łatwe bramki. Veselin Vujović z bezradności rozkładał ręce.
Jak na taką reakcję selekcjonera, połowa skończyła się całkiem niezłym wynikiem (13:12). Obudził się zupełnie niewidoczny wcześniej Borut Mackovsek, Kastelić zatrzymywał maga rozegrania, Raula Entrerriosa i rósł w oczach po kolejnych interwencjach,
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: błyskotliwy Kamil Ciok. KPR Legionowo z bezcennym zwycięstwem
Gdy Vujović przed meczem wymieniał bramkarzy, pewnie nikt nie przypuszczał, że to właśnie Kastelić stanie się tak ważną postacią. 21-latek, ponoć ogromny talent, po przerwie nadal zadziwiał. 41. minuta, przy jego nazwisku 11/27. Wybitnie jak na człowieka z głębokich rezerw.
Jego parady tak nakręciły Słoweńców, że objęli prowadzenie 24:18! W końcu odrodził się Zarabec. Nic nie robił sobie z przewagi fizycznej Morrosa i Joana Canellasa, pajęczynę z okienka ściągał Mackovsek. Z niebywałych pozycji Pereza de Vargasa oszukiwał Blaż Janc, w obronie harowali za dwóch. Funkcjonowało dosłownie wszystko. Zdezorientowani Hiszpanie patrzyli po sobie z paniką w oczach, czuli, że wymyka im się półfinał. Popełniali banalne błędy w sytuacjach sam na sam. I to nie ci mniej doświadczeni, a m.in. stary wyga Canellas. Każda udana akcja Słoweńców zniechęcała Hiszpanów. Wyglądali jak zbite psy, po trzecim wykluczeniu stracili też dowódcę obrony, Morrosa.
Tylko raz, i to na moment, odzyskali wiarę. W 54. minucie Alex Dujshebaev zmniejszył straty do trzech goli, jeszcze nie wszystko było stracone. Zadyszkę złapał Kastelić i zmienił go Matevz Skok. Ten bardziej doświadczony z pary golkiperów zniszczył nadzieje Hiszpanów. Obronił karnego Sole i Słoweńców nic nie mogło już zatrzymać. Dzięki sukcesowi wrócili do gry o półfinał - musza jednak pokonać Czechów i liczyć na zwycięstwo Danii nad Macedonią oraz remis Niemców z Hiszpanami.
ME 2018, grupa II:
Słowenia - Hiszpania 31:26 (13:12)
Słowenia:
Kastelić (12/33 - 36 proc.), Skok (2/5 - 50 proc.) - Blagotinsek 4, Verdinek 2, Marguc 5/3, Kavticnik 3, Janc 3, Potocnik, Cingesar 2, Zarabec 2, Bezjak 2, Źabić 2, Mackovsek 4, Mlakar 2, Leban, Suholeznik
Karne: 3/3
Kary: 16 min. (Blagotinsek - 4 min., Kavticnik, Janc, Zarabec, Leban, Źabić, Mackovsek - po 2 min.)
Hiszpania: Perez de Vargas (10/33 - 30 proc.), Corrales (1/9 - 13 proc.) - Gurbindo 1, Rivera 3/1, Entrerrios 3, A. Dujszebajew 2, Sarmiento 1, Aguinagalde 1, Canellas 1, Morros 1, Arino 1, Guardiola 1, Sole 6/1, Figueras 1, D. Dujszebajew 1
Karne: 2/4
Kary: 6 min. (Morros - 6 min.)
Czerwona kartka: Morros (Hiszpania, 51 min. - z gradacji kar)