Puchar Polski: Azoty Puławy zmiażdżyły Czuwaj

WP SportoweFakty / Anna Dembińska / Na zdjęciu: szczypiorniści zespołu KS Azoty Puławy
WP SportoweFakty / Anna Dembińska / Na zdjęciu: szczypiorniści zespołu KS Azoty Puławy

Trzeci rok z rzędu w ramach rozgrywek Pucharu Polski do Przemyśla przyjechał zespół z najwyższej półki. Azoty Puławy potwierdziły swoją klasę i rozgromiły miejscowy Czuwaj 41:25 (18:8).

[tag=2872]

Daniel Waszkiewicz[/tag] nie zamierzał oszczędzać swoich zawodników i przyjechał na Podkarpacie w niemal galowym składzie. Przemyślanie również chcieli pokazać się z jak najlepszej strony. Przed rokiem popularni Harcerze zupełnie niespodziewanie wyeliminowali na tym etapie rozgrywek Górnika Zabrze i z pewnością optymistycznie nastawieni fani liczyli na podobną niespodziankę w środowy wieczór.

Okazało się jednak, że KS Azoty Puławy to absolutnie klasowy zespół. Dobrze dysponowani gracze Czuwaju, którzy wcześniej zwyciężyli w trzech meczach z rzędu na parkietach I ligi, utrzymywali kontakt tylko do 6. minuty spotkania. Dobrze wstrzelił się rozgrywający Konrad Bajwoluk, lecz goście odpowiedzieli ze zdwojoną siłą.

Błyskawicznie uzyskali wysokie prowadzenie. Po kwadransie i dwóch trafieniach z rzędu Mateusza Seroki brązowi medaliści Mistrzostw Polski wygrywali 8:3. Przełamanie dla gospodarzy uzyskał doświadczony Maciej Kubisztal, lecz łącznie przemyscy szczypiorniści trafili do bramki rywali zaledwie 8 razy w przeciągu premierowych 30 minut. Tymczasem Puławianie dominowali w każdym elemencie handballowego rzemiosła i zeszli do szatni z przewagą 10 trafień.

Druga połowa była dla przyjezdnych formalnością i sprawdzeniem formy przez zbliżającymi się spotkaniami PGNiG Superligi Mężczyzn oraz fazy grupowej Pucharu EHF. Ich przewaga rosła z minuty na minutę, a w kluczowym momencie spotkania osiągnęła aż 19 bramek (51. minuta, 36:17). Trener Piotr Kroczek mógł być jednak zadowolony z postawy pojedynczych zawodników, przede wszystkim wspomnianego Kubisztala, a także Huberta Obydzia - autora 5 bramek dla swojej drużyny.

ZOBACZ WIDEO Co się stało z Vive Kielce? "Ten zespół miał grać fantastycznie"

Niestety w pewnym momencie spotkania swoje trzy grosze dorzuciła para arbitrów, karząca za najmniejsze przewinienie dwuminutowymi wykluczeniami. W końcówce doszło więc do kuriozalnej sytuacji, bowiem na parkiecie oglądaliśmy odpowiednio trzech graczy w drużynie Czuwaju i czterech w zespole Azotów. Ostatecznie gospodarze polegli 25:41 i pożegnali się z rozgrywkami Pucharu Polski.

SRS Czuwaj Przemyśl - KS Azoty Puławy 25:41 (8:18)
Czuwaj:

Sar, Szczepaniec, Kijanka - Król 1, Puszkarski 2, Biernat, Stołowski 1, Kubik 1, Bajwoluk 2, Nowak 1, Kroczek 2, Obydź 5, Kulka 4, Kubisztal 6.
Kary: 14 minut.
Karne: 1/2.

Azoty: Bogdanov, Koshovy - Orzechowski 3, Podsiadło 4, Jarosiewicz 5, Skrabania 2, Grzelak 1, Masłowski 5, Titov 3, Kasprzak 3, Jurecki 1, Ostroushko 3, Gumiński 4, Seroka 7.
Kary: 12 minut.
Karne: 3/3.

Czerwona kartka: Łukasz Nowak (50 minuta, faul).

Widzów: 500.

Komentarze (1)
kip
1.02.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Czytając "artykuł" czułem niedosyt. Jednak nie zawiodłem się. W Przemyślu kiedy przegrywają zawsze winni są sędziowie. Przy tak dużej różnicy bramek trudno było zgonić winę na sędziów. "Na szcz Czytaj całość