Od zakończenia ME 2018, beznadziejnych w wykonaniu Niemców (9. miejsce), trwało publiczne linczowanie Prokopa. Selekcjoner zbierał razy od przeciwników, zarzucano mu błędy w selekcji i brak jakiejkolwiek reakcji na wydarzenia boiskowe. Czarę goryczy przelała rezygnacja z Finna Lemkego, jednego z liderów szatni, na rzecz byłych podopiecznych z SC DHfK Lipsk. Niemieckie media informowały, że na ME konflikt urósł do tego stopnia, że przed ostatnim meczem z Hiszpanią Prokop wyszedł z treningu.
Za Odrą ruszyła giełda nazwisk. Jak zawsze, wśród kandydatów wymieniano Alfreda Gislasona, któremu za rok kończy się kontrakt w THW Kiel. Plotki podsyciła jeszcze zmiana na ławce trenerskiej TVB 1898 Stuttgart. Kilkadziesiąt godzin temu klub rozstał się z Markusem Baurem, kilka miesięcy wcześniej głównym konkurentem Prokopa.
W sprawie selekcjonera zebrała się komisja. Po głosowaniu trener otrzymał wotum zaufania. Decyzję ogłoszono na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Biorąc pod uwagę medialną burzę wokół Prokopa, to zaskoczenie. W kraju miał więcej oponentów niż zwolenników, zewsząd docierały sygnały, że nie wypełni kontraktu obowiązującego do 2022 roku.
Dyskusja o selekcjonerze urosła do rangi państwowej, bo w styczniu 2019 roku Niemcy będą jednymi ze współorganizatorów MŚ 2019. Gospodarze turnieju chcą zaprezentować się na własnych parkietach z jak najlepszej strony, choć eksperci wątpili, a niektórzy nadal dywagują, czy Prokop udźwignie presję.
ZOBACZ WIDEO Gospodarze szybko "wyklepali" rywala - skrót meczu SSC Napoli - SPAL [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 2]