Azoty długo były stroną przeważającą. Do przerwy prowadzilły 15:12. Pięć minut przed przerwą ta przewaga była jeszcze wyższa o dwie bramki. Po przerwie nie było już tak dobrze. - Druga połowa pokazała nam, że w takich meczach błędy, czy niewykorzystane akcje mocno się mszczą. Przestrzeliliśmy kilka razy z czystych sytuacji, rywale pobiegli do kontry i dlatego wynik odwrócił się na naszą niekorzyść - powiedział pierwszy trener puławian, Daniel Waszkiewicz.
Jego podopieczny Marko Panić widzi sprawę wnikliwiej. - Francuska liga jest bardzo mocna. Chambery gra z pełną koncentracją przez sześćdziesiąt minut. My zawsze gramy dobrą piłkę ręczną przez czterdzieści pięć, pięćdziesiąt. Później popełniamy jakieś dziwne błędy, nie wiem jak to wytłumaczyć. Na pewno jest duże zmęczenie. W każdym tygodniu gramy teraz po dwa, czy trzy mecze i to widać.
- Zobaczyliśmy emocjonujący mecz na niezłym poziomie. Musimy, może z niechęcią, ale przyjąć wynik jaki jest i za tydzień we Francji szukać swojej szansy - to jeszcze doświadczony trener. - Pozostaje nam wygrać na wyjeździe z Wacker Thun, u siebie z Granollers i wierzę, że zajmiemy drugie miejsce w grupie - wtórował mu Panić.
Dla rozgrywającego z Puław spotkanie z Chambery miało dodatkowy smaczek. - Grałem w tej drużynie przez pięć lat. Było mi bardzo miło wystąpić przeciwko moim kolegom, ale oczywiście chciałem żebyśmy to my wygrali to spotkanie - powiedział.
ZOBACZ WIDEO PLA: Arsenal bez szans. Guardiola z pierwszym trofeum [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]