Puchar Polski: udany rewanż Pogoni nad GTPR-em. Szczecinianki w półfinale

WP SportoweFakty / OSKAR BŁASZKOWSKI / Na zdjęciu: Oktawia Płomińska i Natalia Nosek
WP SportoweFakty / OSKAR BŁASZKOWSKI / Na zdjęciu: Oktawia Płomińska i Natalia Nosek

SPR Pogoń zrewanżowała się GTPR-owi za ligową porażkę sprzed trzech tygodni i w ćwierćfinale Pucharu Polski ograła na własnym parkiecie gdynianki 28:25. Szczecinianki zwycięstwo okrasiły awansem do półfinału tych rozgrywek.

W zeszłym sezonie SPR Pogoń swoją przygodę z Pucharem Polski zakończyła w ćwierćfinale. Na jej drodze stanął właśnie GTPR. Ograł on we własnej hali szczecińską siódemkę 24:23. Potem musiał uznać wyższość Metraco Zagłębia Lubin, czyli późniejszemu zdobywcy tego trofeum. Gospodynie miały zatem idealną okazję do rewanżu i tej szansy nie zmarnowały.

Dla miejscowych mecz zaczął się najlepiej, jak mógł. Marta Wawrzynkowska tak dobrego wejścia w spotkanie jeszcze nie zanotowała. Już po 6 minutach rywalizacji miała na swoim koncie aż 5 skutecznych interwencji. Bardzo dużo ochoty do gry przejawiały także Joanna Gadzina oraz Natalia Nosek. Po drugiej stronie parkietu odpowiedzialność brała na siebie Aleksandra Zych i czyniła to z wymiernym skutkiem. Oba zespoły dużo uwagi poświęcały na ustawienie formacji obronnej, nic więc dziwnego, że sędziowie z Głogowa często wskazywali na faule ofensywne.

Lepsza postawa między słupkami Weroniki Kordowieckiej sprawiła, że gdynianki zaczęły niwelować dystans. Udało im się to na tyle dobrze, że po 16. minutach rywalizacji wyszły na jednobramkowe prowadzenie (9:8). Szczecinianki szybko zaczęły wyciągać wnioski. Mimo częstszej od rywalek gry w osłabieniu i nie ryzykując zmiany zawodniczki w polu za bramkarkę ponownie wypracowały sobie przewagę, tym razem jednak o znacznie większych rozmiarach (15:10). Sporo od siebie dokładała w tamtym czasie także Wawrzynkowska.

Drugą część zawodów obie drużyny rozpoczęły jedną zawodniczkę mniej. Lepiej poradziły sobie miejscowe. Pogoń mogła to zrobić w jeszcze lepszym stylu i znacznie podwyższyć dystans, ale miała spory problem z wykorzystywaniem rzutów karnych. Nie radziły sobie z tymi elementami jej etatowe wykonawczynie: Agata Cebula oraz Valentina Blażević. Na cztery próby aż w trzech sytuację uratowała Kordowiecka. Bramkarce GTPR-u nie pomagały jednak w przedniej formacji koleżanki. Gdynianki swoje pierwsze celne trafienie oddały dopiero w 37. minucie po rzucie karnym autorstwa Zych.

W 41. minucie gospodynie osiągnęły już 9-bramkową przewagę (22:13). W dodatku przyjezdne musiały sobie radzić bez czołowej snajperki - Zych, która chwilę wcześniej usiadła na ławce kar. Siódemka Marcina Markuszewskiego nie zamierzała składać broni. Rozwiązaniem miało być podwyższenie obrony. Wymagało to jednak sporo sił, których przyjezdnym wyraźnie ubywało. Na 10 minut przed końcem wynik brzmiał już jednak 26:19, a z czerwoną kartką z gradacji kar parkiet opuściła Moniky Bancilon. Szybko o czas poprosiła Liliana Marković. Gospodynie, co zrozumiałe, przestały się spieszyć.

Trzeba też przyznać, że sędziowie z Głogowa mieli w tym meczu ręce pełne roboty. W całym spotkaniu tylko na ławkę kar odsyłali zawodniczki obu ekip aż 16 razy! Przez kilkanaście sekund gospodynie musiały radzić sobie we trójkę w polu, ale wyszły z tego obronną ręką. Wygrana dała im awans do półfinału Pucharu Polski.

SPR Pogoń Szczecin - GTPR Gdynia 28:25 (16:10)

SPR Pogoń: Wawrzynkowska, Krupa - Bancilon 4, Noga 1, Cebula 1 (0/2), Królikowska 3, Marcikowa 1, Koprowska 1, Nosek 5, Zawistowska 2, Kochaniak 1, Blazević 4 (2/3), Gadzina 5
Karne: 2/5
Kary: 20 min. (Bancilon - 6 min., Królikowska, Nosek - 4 min., Koprowska, Zawistowska, Blazević - 2 min.)
Czerwona kartka: Moniky Bancilon w 51. minucie z gradacji kar

GTPR: Kamińska, Kordowiecka - Janiszewska 3, Łabuda 1, Pękala 1, Stanulewicz 2, Zych 7 (3/3), Kozłowska 1, Gutkowska 3, Śliwińska 1, Matieli 1, Szarawaga, Uścinowicz 4, Błaszkowska 1
Karne: 3/3
Kary: 12 min. (Janiszewska, Pękala, Zych, Kozłowska, Gutkowska, Uścinowicz - 2 min.)

Sędziowie: Habierski, Skrobak (obaj z Głogowa)
Widzów: 300

ZOBACZ WIDEO Złamane obojczyki, walka z chorobą, praca z psychologiem. Tak nasi skoczkowie docierali na szczyt

Komentarze (1)
Zbigniew B
28.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Moje obawy były słuszne. To nie był łatwy mecz. Wynik cieszy. Pogratulowałem osobiście Asi Gadzina oraz Patrycji Krolikowskiej ale brawa należą się całej drużynie.