To nie był udany występ mistrzyń Polski w Szczecinie. SPR Pogoń i GTPR zagrały dokładnie odmiennie niż trzy tygodnie temu w rozgrywkach PGNiG Superligi Kobiet. Wówczas wyraźnie dominowały gdynianki. tym razem pierwszoplanową rolę odgrywały gospodynie. - Dokładnie tak było - zgodził się trener gości, Marcin Markuszewski.
- W nasze szeregi wkradło się coś dziwnego. Niektóre zawodniczki wróciły ze zgrupowania reprezentacji Polski i były jakieś śnięte. Zdarzyło nam się to już w drugim meczu z rzędu. Pierwszą połowę żeśmy przespali w obronie, a w ataku byliśmy bardzo nieskuteczni. Rzucaliśmy z pozycji nieprzygotowanych. Tam zaś, gdzie zagraliśmy dobrą akcję w ataku, brakowało tej kropki nad i - kontynuował szkoleniowiec.
Dla gdynianek porażka w Szczecinie była już trzecią z rzędu. - Musimy się mocno zebrać i przede wszystkim najpierw trochę potrenować. Nie ma jednak kiedy. Przyjąłem zespół tak naprawdę niecałe dwa tygodnie temu. Wspólnie odbytych treningów możemy policzyć na palcach jednej ręki. Trudno jest nawet ingerować w grę zawodniczek, bo niestety nie ma kiedy. Musimy to zrobić bardzo szybko, bo najważniejsza faza sezonu przed nami - przestrzegł Markuszewski.
Na przerwę obie siódemki zeszły przy stanie 16:10. W 47. minucie zrobiło się już 25:15. GTPR walczył jednak do ostatniej chwil i zdaniem trenera miał szanse na odwrócenie losów rywalizacji. - Myślę, że jakieś szanse na dogonienie Pogoni jeszcze były. Ta pierwsza połowa była fatalna w naszym wykonaniu, ale w drugiej części gry my ten zespół dochodziliśmy. Tylko znowu nie rzucaliśmy z czystych pozycji. W najważniejszych momentach zawiodła nas skuteczność - podsumował szkoleniowiec mistrzyń kraju.
W półfinale Pucharu Polski, oprócz SPR Pogoni, wystąpią także: Kram Start Elbląg, MKS Perła Lublin oraz Metraco Zagłębie Lubin.
ZOBACZ WIDEO Luz dał fajne wysokości. Piotr Lisek na HMŚ po osiem równych skoków