[tag=21291]
Tałant Dujszebajew[/tag] oraz Piotr Przybecki do niedzielnego starcia mogą przystępować w odmiennych humorach. Przed tygodniem zamknęła się bowiem faza grupowa Ligi Mistrzów, jednak tylko PGE VIVE będzie kontynuować grę w 1/8 finału. Orlen Wisła Płock swoje zmagania w Champions League niestety już skończyła. Ostatnie spotkania obu ekip to natomiast przekonujące zwycięstwo VIVE 41:24 nad Wybrzeżem Gdańsk oraz dużo skromniejsza wiktoria płocczan nad Spójnią Gdynia 33:30. Wszytko to w "Świętej Wojnie" nie będzie mieć jednak znaczenia. - To są najciekawsze mecze w polskiej piłce ręcznej i one rządzą się swoimi prawami - przekonuje Piotr Przybecki.
- Jeśli chodzi o Spójnię, byliśmy trochę "wyjechani" po starciu z Vardarem. Tam daliśmy z siebie wszystko, graliśmy do końca, a mimo to nie starczyło, aby zrealizować nasze cele. Do tego długa podróż. Niemniej ten wynik i nerwy w Gdyni były zupełnie niepotrzebne - mówi trener Wisły w rozmowie na łamach płockiej strony klubowej.
Do słabszego występu rywali znaczenia nie przykłada także Dujszebajew. - To są interesy klubu, trener wie co robi. Jestem pewny, że kiedy gra się po dwa mecze w tygodniu, nie ma szans grać ciągle dobrze. Trzeba potrenować nie tylko kondycyjnie, ale i psychicznie. W takim rytmie po prostu nie ma na to czasu. Dlatego bardzo trudno jest grać środa-sobota czy środa-niedziela w kółko. Za tydzień my gramy nawet trzy spotkania w jednym tygodniu! I wtedy pewnie też któreś nie będzie dla nas do końca udane. To normalne - przekonuje opiekun VIVE. Zwraca za to uwagę na poprzednie, bardzo udane, występy Orlen Wisły.
- Płock nie ma w Kielcach nic do stracenia, dlatego na pewno będą groźni. Ale nie tylko. Zobaczymy na ich ostatnie mecze: jedną bramką na wyjeździe przegrali z Barceloną, kiedy mieli wszystko, by zremisować czy nawet wygrać, potem zremisowali w Skopje z Vardarem. Oba mecze zagrali na bardzo wysokim poziomie. Ale każdy jest inny, ma swoją historię i trudno przewidzieć, jak potoczy się ten niedzielny w Kielcach. Myślę jednak, że dla kibiców będzie to bardzo dobre widowisko - zaznacza Dujszebajew.
Zadowolenia ze wspomnianych spotkań nie kryje także Przybecki: - Tak, chcielibyśmy powtórzyć to, co zagraliśmy w meczach z Vardarem, czy Barceloną. To są zespoły na podobnym poziomie, co PGE VIVE - mówi. I dodaje: - W takich spotkaniach musimy wznieść się na swoje wyżyny, a może i wyżej, bo pewne rzeczy musimy nadrabiać cechami wolicjonalnymi: nastawieniem, zaangażowaniem, ambicją i walką. Jeśli tą energią, szczególnie w obronie, pomożemy naszym bramkarzom, to jest szansa na punkty.
Obecny selekcjoner reprezentacji Polski jednocześnie komplementuje rywali: - Tu chodzi o skład i o jakość, jaka jest po stronie VIVE. Mamy tego świadomość, że tacy zawodnicy to jest światowy top. Pewne rzeczy potrafią zagrać "z zaciągniętym hamulcem ręcznym" - twierdzi. O strachu nie ma jednak mowy.
- Zgodzę się, że w ostatnich spotkaniach w Lidze Mistrzów VIVE złapało rytm i grało nieźle, ale to nic nie zmienia z naszej strony. My mamy swoje ambicje i chcemy wykorzystać to, że w tych ostatnich meczach z Barceloną, czy Vardarem byliśmy bardzo blisko tych drużyn. Zadecydowały detale. Niemniej na to będziemy musieli mocno zapracować, szczególnie w Hali Legionów, gdzie gospodarze będą mieli na pewno mocne wsparcie publiczności - zaznacza Przybecki.
Obaj trenerzy zwracają również uwagę na charakter spotkań pomiędzy VIVE a Wisłą. - Jest na nie duża motywacja i taka jest prawda. Te mecze elektryzują i bardzo dobrze, bo na takie spotkania, nazwijmy je "derbowymi", kibice czekają najbardziej. Dla obu zespołów to najlepsze, co może być, dlatego podchodzimy do tych pojedynków z pozytywnym nastawieniem - kontynuuje coach Wisły.
Dujszebajew podkreśla jednak:- Ze sportu nie możemy robić wojny. Klasyk, derby - tak, jakkolwiek ktoś chce to nazwać. To jest jednak tylko sport. Bardzo fajnie grać przeciw zespołowi, który jest najsilniejszym przeciwnikiem w lidze i to jest zespół który gra co roku w Lidze Mistrzów. Spotkania z Płockiem zawsze miały i mają prestiż.
Szkoleniowcy komentują także kalendarz rozgrywek. - Od kiedy zaczęliśmy grać, oprócz przerwy na reprezentację, nie było jeszcze tygodnia, abyśmy zagrali tylko jeden mecz. Każdy tydzień to są przynajmniej dwa mecze. Bardzo ciężko się do tego przygotować. To także trudne, aby być na najwyższym i równym poziomie przez cały sezon. Zawodnicy to też ludzie i potrzebują czasu na odpoczynek i regenerację sił - wyjaśnia Dujszebajew.
Przed jego drużyną stoi sporo wyzwań. W ciągu dziesięciu dni kielczanie mogą zagrać aż pięć meczów: z Orlen Wisłą, z Warmią Energą, jeżeli kielczanie wygrają, to także już w środę w ćwierćfinale Pucharu Polski z Zagłębiem Lubin, potem dwa kolejne mecze w PGNiG Superlidze z Sandrą SPA Pogoń Szczecin oraz Gwardią Opole.
- Chciałbym, żebyśmy kolejny mecz w Pucharze Polski zagrali u siebie. Im mniej wyjazdów, tym lepiej dla nas. We wtorek gramy w Olsztynie, jeśli kolejny mecz zagramy też na wyjeździe, to być może nawet nie będziemy wracać do Kielc, bo czasu na trening i tak nie będzie! - zdradza opiekun VIVE.
Z natłokiem wyjazdów zmaga się także Orlen Wisła. Choć jej terminarz jest nieco luźniejszy, to spotkanie w Kielcach będzie dla nich już czwartym z rzędu na obcym parkiecie. Warto dodać, że czeka ich jeszcze potencjalny piąty z Meblami Wójcik Elbląg.
- Niebezpieczne jest to, że obecnie nałożyło nam się bardzo dużo tych wyjazdów. Oczywiście nie tłumaczy nas to w pełni, ale musimy odpowiednio dozować obciążenia treningowe, bo to jest sztuka, aby się zregenerować po poprzednim meczu i jednocześnie przygotować do następnego - puentuje Przybecki. Na szczęście przed niedzielnym meczem obie ekipy miały po kilka dni odpoczynku, co daje nadzieje na ogromne emocje i świetne widowisko.
ZOBACZ WIDEO: PGNiG Superliga: Chrobry Głogów idzie jak burza. Opole zdobyte
"Złoty czego się czepiasz dopingu i gwizdów na zawodników i trenera?, trzeba było wsiąść do autokaru przyjechać kibicować i bić brawo zawodnikom.Pewnie oprócz chęci zabrTo tak w kwestii wydurniania się :)
Rozumiem, że jutro chęci ci nie braknie i razem z kolegami stawiacie się w Kielcach w dobrej liczbie i to pomimo tego, że nikt wam biletów i autokarów nie sponsoruje. Mam rację? :) Czytaj całość