- Podpisaliśmy kontrakt ze środkowym rozgrywającym. Na początku kwietnia ogłosimy jego nazwisko, wcześniej nie możemy - wyjaśnia prezes Adam Wiśniewski. Orlen Wisłę może wzmocnić Czech Ondrej Zdrahala, o czym informowaliśmy kilka dni temu. 34-latek od dwóch sezonów występuje w szwajcarskim TSV Otmar St. Gallen. Zrobił furorę podczas czempionatu w Chorwacji i został królem strzelców, a z rodakami otarł się o równie sensacyjny półfinał.
Wiśniewski potwierdził, że do Płocka na pewno nie trafi Michał Potoczny. - Do tego transferu nie dojdzie. W razie potrzeby mamy jeszcze swojego młodego Aleksandra Olkowskiego - mówi prezes.
Na tym koniec zmian wśród rozgrywających. Nowy środkowy będzie dzielił parkiet z Marko Tarabochią, ewentualnie z Nemanją Obradoviciem. Serb przyzwoicie prezentował się wszędzie, tylko nie w centrum, choć przychodził do Wisły jako środkowy. - Nie spełnił oczekiwań na tej pozycji, ale bardzo dobrze gra w obronie. W nowym sezonie spędzi więcej czasu na lewej połówce, może okazjonalnie pomóc na środku - zapowiada Wiśniewski.
Nafciarze nie planują ściągać kolejnego lewego rozgrywającego, potencjalnego zastępcy Gilberto Duarte, który po sezonie 2017/2018 zdecydował się opuścić Płock. Lukę spróbuje wypełnić Obradović. Pozostając w temacie Portugalczyka, to spadły szanse na jego transfer do Montpellier, ale Francja wciąż pozostaje najbardziej realnym kierunkiem. Drugą opcją jest powrót do ojczyzny. Duarte wymienia się jako jednego z kandydatów do Sportingu Lizbona, gdzie kilka miesięcy temu przeniósł się Tiago Rocha, jego niedawny kompan z Płocka.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: wpadka seksownej wrestlerki. Nagle osunął się jej kostium
Pod koniec 2017 roku wicemistrzowie Polski poinformowali, że nie przedłużą umowy m.in. z Igorem Źabiciem. Obrotowy, wcześniej bardzo "elektryczny", łapiący niepotrzebne kary, wrócił odmieniony z ME 2018. Od stycznia gra o niebo lepiej, ale nie ma tematu nowego kontraktu Słoweńca.
Jeśli Źabić rzeczywiście odejdzie, to wśród obrotowych zrobi się bardzo luźno. Zwłaszcza, że w Naturhouse La Rioja zagra Mateusz Piechowski. Wisła nie rezygnuje z pozyskania zapowiadanego młodego kołowego, monitoruje polski rynek i własny narybek. - To wciąż możliwe. Przyglądamy się m.in. swoim młodym zawodnikom - komentuje Wiśniewski.
Ewentualny nowy kołowy i nazwisko środkowego to jedyne niewiadome w Płocku. Klub zadbał o pozostałe pozycje. W bramce pojawią się Adam Morawski i Adam Borbely, umowę przedłużył też Marcin Wichary. Status quo na lewym skrzydle (Przemysław Krajewski, Lovro Mihić), za to znacząca zmiana w drugim narożniku. Po raz pierwszy za czasów bytności Michała Daszka w Płocku, jego partnerem będzie nie Valentin Ghionea, a wracający z Piotrkowianina wychowanek Mateusz Góralski. Prawe rozegranie wzmocnił Ziga Mlakar z Celje, z dwójki Sime Ivić - Jose Guilherme de Toledo postawiono na tego drugiego. Jak podkreślał Piotr Przybecki, Brazylijczyk pełni ważną rolę w zespole i od początku planował go zatrzymać. Na kole Maciej Gębala (kontrakt do 2019 roku) oraz pozyskany z Veszprem weteran Renato Sulić.
A co z drugim z braci Gębalów, Tomaszem? Internet od kilku tygodni huczy od plotek, że w 2019 roku reprezentanta Polski zgarnie PGE VIVE Kielce. - To się okaże za 1,5 roku. Na razie Tomek ma kontrakt w Płocku. Potem przyjdzie czas na rozmowy z zawodnikiem i menadżerem - pozostaje tajemniczy Adam Wiśniewski.
Do 2019 roku obowiązuje też umowa trenera Piotra Przybeckiego. Fani Nafciarzy ciskają w niego piorunami, domagają się zmian w sztabie, choć selekcjoner kadry niczym specjalnym na to nie zasłużył. - Kibice są niezadowoleni, że Piotr nie wprowadził zespołu do kolejnej rundy. Musimy też patrzeć, czy klub się rozwija. Gdy przychodził do Wisły, wiedzieliśmy, że nie będzie jakimś cudotwórcą i nie awansuje do Final Four. Ciągle niewiele brakuje nam do kolejnej rundy. Czas podsumowań przyjdzie jednak po zakończeniu sezonu - zapowiada Wiśniewski.
- Jakbyśmy porównali poprzednie sezony w Lidze Mistrzów, to zazwyczaj zdobywaliśmy siedem-osiem punktów. Raz przydarzyły się rozgrywki z 13 "oczkami". Tym razem mamy na koncie siedem punktów i nie przeszliśmy dalej. Potrafimy postawić się europejskim potęgom, wygrywamy pojedyncze mecze ale najważniejsze były wyniki z Rk Zagrzeb i IFK Kristianstad. Z tymi drugimi przegraliśmy i zremisowaliśmy po pechowym rzucie do Toledo. Nie jest zresztą łatwo grać co trzy dni. Pokazuje to przypadek Azotów, które zakwalifikowały się do Pucharu EHF, mają napięty terminarz i od razu pojawiły się kontuzje - analizuje prezes.
Jako że Wisła po raz drugi z rzędu nie wywalczyła promocji do fazy TOP 16, naturalnie pojawiają się pytania o przyszłość w Lidze Mistrzów. Wiele klubów z potencjalnie słabszych grup C i D aspiruje do zestawu A i B z udziałem najmocniejszych na kontynencie. Chociażby rosnące w siłę Montpellier. - Okaże się w czerwcu, czy trafimy do grupy A i B, C lub D, czy zagramy w Pucharze EHF. Przed nami jeszcze walka o mistrzostwo Polski, nie można od razu skazywać nas na drugie miejsce - twierdzi Wiśniewski.
Ty i twoi poprzednicy nic nie robicie tylko monitorujecie.
Kibice są niezadowoleni, a dziwisz się? Odpadnięcie z CL było wpisane w scenariusz ale Puch Czytaj całość