Miedziany puchar - relacja ze spotkania Interferie Zagłębie Lubin - Politechnika Koszalińska

Puchar Polski dla Zagłębia Lubin. Pierwsze trofeum w żeńskiej piłce ręcznej trafiło do zespołu z Dolnego Śląska po wygranej potyczce w Kaliszu z Politechniką Koszalińską, mimo przegranej pierwszej połowy. Jednak najlepszą zawodniczką spotkania została Iwona Szafulska, zdobywczyni ośmiu bramek dla pokonanej drużyny.

Miłosz Marek
Miłosz Marek

Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania odbyła się miła uroczystość dla organizatorów. Wiceprezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce uhonorował ich pamiątkowymi medalami za wzorowe przygotowanie całej imprezy. Byli to m. in. prezydent Kalisza Janusz Pęcherz, czy dyrektor kaliskiego obiektu. Jak przyznały po meczu główne aktorki widowiska były one zasłużone. - Cała impreza to pełen profesjonalizm. Każdy z organizatorów przywitał nas i traktował nas z szacunkiem. Myślę, że Kalisz jest takim miastem, który ma piękny obiekt i zasługuje na organizację takich imprez - powiedziała Karolina Semeniuk, zawodniczka Zagłębia.

Wszystko działo się na oczach około tysiąca czterystu kibiców, który zasiedli w hali Winiary Arena. Nie zabrakło kibiców obu drużyn, którzy licznie przybyli do Wielkopolski. Drobną przewagę liczbową mięli lubinianie, chodź ci, którzy wybrali się na pojedynek z Koszalina byli głośniejsi w początkowych fragmentach rywalizacji i w pierwszej połowie mięli więcej powodów do radości. Wszystko zaczęło się od sporej nerwowości, która panowała w obu ekipach. Drużyny nie mogły znaleźć drogi do bramki, a na przeszkodzie stawały bramkarki, które często popisywały się dobrymi obronami. Wynik otworzył się za sprawą rzutu karnego Joanny Dworaczyk, która jako pierwsza znalazła drogę do bramki rywalek.

Bramka dała sygnał do ataku koleżankom z zespołu, które już po chwili prowadziły różnicą dwóch punktów. Niemoc Zagłębia nie mogła trwać wiecznie i, podobnie jak Politechnika, pierwsze trafienie również miało miejsce z linii siedmiu metrów, a pewną egzekutorką była Jelena Kordić. Nie wystarczało to na skutecznie atakujące koszalinianki. Po dziesięciu minutach na świetlnej tablicy widniał wynik 6:2, który ustaliła Wioletta Serwa. Taki obrót sprawy zmusił trenerkę lubinianek, Bożenę Karkut do poproszenia o przerwę.

Sześćdziesiąt sekund rozmowy przyniosło zamierzone efekty. Po chwili zaczęły odrabiać straty. Kolejno na listę strzelców wpisywały się Joanna Obrusiewicz, Monika Gunia i ponownie Kordić. Zdobywanie bramek przychodziło im z coraz większą łatwością, co zaniepokoiło szkoleniowca Politechniki, Waldemara Szafulskiego, który zmuszony był wziąć czas dla swojej ekipy. Nadal w poczynaniach widać było niepewność. Oglądać można było wiele błędów i niecelnych rzutów. Przed końcem pierwszych trzydziestu minut, po raz pierwszy na prowadzenie wyszło Zagłębie, wygrywając 9:8. Ten stan i trwał długo i ostatecznie na przerwę z przewagą schodziły "Akademiczki". - Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu bardzo nerwowa. Na to nie ma żadnego wytłumaczenia, po prostu tak się stało - skomentowała poczynania na parkiecie Aleksandra Jacek, kołowa dolnośląskiego zespołu.

Po chwili wytchnienia dla obu drużyn na parkiecie zobaczyliśmy zupełnie inne widowisko. Zawodniczki oswoiły się już z publicznością oraz parkietem i zaczęły grać tak, jak najlepiej potrafią. Początkowa faza drugiej partii była wyrównana i żadna z ekip nie mogła odskoczyć na większą ilość bramek. Największe, bo dwubramkowe, Politechnika utrzymywała do czterdziestej minuty pojedynku. Wtedy to do zdecydowanych ataków ruszyły rywalki, które najpierw wyrównały, a chwilę później wyszły na prowadzenie 18:19, po kontrataku Renaty Jakubowskiej. Jak się później okazało korzystnego rezultatu nie oddały już do samego końca. Jak w transie kolejne akcje kończyły lubinianki, nie tracąc przy tym bramek za sprawą świetnej dyspozycji Izabeli Czarnej, która raz za razem popisywała się fantastycznymi interwencjami.

I tak, z kolejnym rzutem radość grających na parkiecie lubinianek oraz ławki rezerwowych była coraz większa. Przewaga urosła do pięciu punktów różnicy i wszyscy przekonani byli, że to koniec emocji w tym meczu. Jednak waleczne zawodniczki trenera Szafulskiego zdołały jeszcze dwukrotnie pokonać bramkarkę Zagłębia, które myślami było już w szatni. Wszystko jasne stało się, gdy do bramki koszalinianek trafiła Karolina Semeniuk. Wiadomo było już, że po raz pierwszy w historii klubu krajowe trofeum trafi do Lubina. Ostatnim aktem spotkania był rzut karny dla zwycięskiej ekipy, który musiał być wykonywany dwukrotnie. Wszystko za sprawą fanów klubu, którzy na dwie sekundy przed końcem wyrzucili serpentyny i na moment przerwali finał.

Po trafieniu z siedmiu metrów Agnieszki Ziółkowskiej mecz zakończył się, a cała drużyna wpadła sobie w ramiona. Na parkiet wbiegła również liczna grupa kibiców, którzy razem z zespołem cieszyli się z sukcesu. Już po chwili wybrano najlepszą zawodniczkę spotkania, którą została Iwona Szafulska, zdobywczyni ośmiu bramek dla pokonanej ekipy. Następnie prezydent Kalisza wręczył Zagłębiu Puchar Polski oraz czek na 15.000 zł. - W drugiej połowie znów byłyśmy zespołem i pokazałyśmy kto tak naprawdę rządzi na parkiecie - podsumowała całe spotkanie niezwykle szczęśliwa Aleksandra Jacek.

Interferie Zagłębie Lubin - Politechnika Koszalińska 27:23 (9:10)

Interferie Zagłębie Lubin:
Izabela Czarna, Monika Maliczkiewicz - Jelena Kordić 8, Aleksandra Jacek 1, Monika Gunia 1, Joanna Obrusiewicz 3, Karolina Semeniuk 1, Elżbieta Olszewska 2, Renata Jakubowska 5, Aneta Piekarz, Aleksandra Kobyłecka, Agnieszka Jochymek 2, Kinga Byzdra, Iwona Niedośpiał 3, Agnieszka Ziółkowska 1

Politechnika Koszalińska: Iwona Łącz, Anna Morawiec - Joanna Chmiel 2, Joanna Dworaczyk 4, Katarzyna Cieśla, Iwona Szafulska 8, Wioletta Serwa 2, Dorota Skipor 2, Dagmara Zaniewska 1, Marta Goraj 1, Ewa Jarzyna 1, Aleksandra Kobyłecka, Dorota Czekaj 2, Marta Szostakowska

Kary: Zagłębie - 12 min; Politechnika - 10 min

Sędziowali: Tomasz Wrona (Kraków) i Jacek Jarosz (Łódź)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×