Szczypiorniści MMTS-u Kwidzyn przegrali w Gdańsku w niesamowitych okolicznościach. - Po 60 minutach był remis, a porażka nastąpiła po karnych. Teoretycznie to była nasza wpadka, ale w praktyce jesteśmy na takim poziomie, jak Wybrzeże i każdy tego typu zespół jest dla nas równorzędny - powiedział Adrian Nogowski, zawodnik klubu z Kwidzyna.
- Kolejny mecz przegraliśmy niewielką różnicą bramek. Nie jest to katastrofa, a nauka dla nas wszystkich. Mamy młodych zawodników, których chcemy wprowadzić w stu procentach. Bardzo dobrze pokazał się Rysiu Landzwojczak, dla którego jest to wygrany mecz, podobnie jak i Damian Przytuła. Teraz dołączą do nas srebrni medaliści mistrzostw Polski juniorów i będziemy walczyć dalej. Teraz to dla nas walka, egzekwować zwycięstwa będziemy w kolejnym sezonie - zapowiedział skrzydłowy.
Trzy punkty w Gdańsku były w zasięgu ręki. W kluczowym momencie gościom zabrakło zimnej krwi. - Zawsze mecze, które kończą karne są wisienką na torcie dla kibiców. Winę biorę na siebie, dwa razy nie rzuciłem karnych. Uczymy się jednak i przyszły sezon wszystko pokaże - stwierdził Adrian Nogowski.
Sporych emocji dostarczyła decyzja sędziów, którzy w ostatnich sekundach przyznali Wybrzeżu Gdańsk rzut karny. - Nie chcę tego komentować. Sędziowie gwizdnęli tak, delegat też zadecydował, jest to więc prawidłowa decyzja - uciął temat Nogowski.
ZOBACZ WIDEO Dziewięć bramek w meczu Realu Madryt, koncert Cristiano Ronaldo [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]