Biało-Czerwoni odpali z MŚ 2019 po prekwalifikacjach w Portugalii, czyli tak naprawdę zakończyli swój udział w przedsionku eliminacji. Jedyną nadzieją pozostawała "dzika karta", którą IHF trzymał w ręce. Obiektywnie, szanse były iluzoryczne, co w rozmowie z Maciejem Wojsem z TVP Sport przyznawał prezes ZPRP, Andrzej Kraśnicki: - Poziom, który reprezentujemy nie zapewnia nam jeszcze zbyt dużych szans. Niemniej jeśli pojawi się możliwość uzyskania "dzikiej karty", z pewnością podejmiemy odpowiednie działania.
Zgodnie z przewidywaniami, wybór padł na Japończyków. Reprezentacja Kraju Kwitnącej Wiśni zawaliła mistrzostwa Azji (szóste miejsce) i musiała liczyć na przychylność światowej federacji. A sporo przemawiało za jej kandydaturą.
W Japonii zaplanowano przyszłoroczne mistrzostwa świata kobiet, w 2020 roku w Tokio odbędą się igrzyska olimpijskie i drużyna prowadzona przez Dagura Sigurdssona potrzebuje nabrać doświadczenia z rywalizacji z czołówką. I nic nie zmienia fakt, że pod względem poziomu odstaje od konkurentów. Na ostatnich MŚ zajęła 22. miejsce (na 24 drużyny), przegrała m.in. z Polską.
Dziwi jedynie, że IHF nie zachował chociaż pozorów i zapewnił Japończykom udział w MŚ jeszcze przed rozegraniem fazy play-off eliminacji w strefie europejskiej. Kilka zespołów ze Starego Kontynentu mogłoby realnie myśleć o "dzikiej karcie". W jednej parze zmierzą się ze sobą Słoweńcy (brązowi medaliści MŚ 2017) i Węgrzy, którzy od lat wykładają duże pieniądze na rozwój piłki ręcznej. Na niemiecko-duńskim turnieju zabraknie też gorszego z rywalizacji Czechów z Rosjanami czy Chorwatów z Czarnogórcami. Co więcej, eliminacje nie skończyły się też w Panameryce.
Oprócz Japończyków, pewni udziału w MŚ 2019 są gospodarze (Niemcy, Dania), obrońca tytułu (Francja), najlepszy zespół Europy (Hiszpania), cztery czołowe azjatyckie drużyny (Katar, Bahrajn, Korea Południowa, Arabia Saudyjska) oraz medaliści mistrzostw Afryki (Tunezja, Egipt, Angola). Stawkę uzupełnią trzy zespoły z Panameryki i dziewięć europejskich reprezentacji z fazy play-off (8-14 czerwca).
Polacy koncentrują się już wyłącznie na el. ME 2020. Tam szanse na awans są nieporównywalnie większe. Biało-Czerwoni trafili do grupy z Niemcami, reprezentacjami Izraela i Kosowo. Promocję wywalczą dwie najlepsze ekipy i cztery najlepsze z trzecich lokat. Sztuką byłoby nie pojechać na ME.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: potężne rzuty i awans Azotów Puławy do półfinału