Tałant Dujszebajew pod wrażeniem gry Azotów: W pierwszej połowie wychodziło im wszystko

WP SportoweFakty / TOMASZ FĄFARA / Na zdjęciu: Tałant Dujszebajew
WP SportoweFakty / TOMASZ FĄFARA / Na zdjęciu: Tałant Dujszebajew

Szczypiorniści PGE VIVE wygrali dziesiąty z rzędu i piętnasty w historii Puchar Polski. Kielczanie po meczu byli bardzo szczęśliwi, ale padło też sporo słów samokrytyki. - Nie można tracić dwudziestu bramek w jednej połowie - powiedział Dujszebajew.

Żółto-biało-niebiescy zwyciężyli z Azotami 35:29. Puławianie lepiej od rywali spisywali się aż przez czterdzieści minut pojedynku - dopiero wtedy na pierwsze prowadzenie w całym spotkaniu wyszli szczypiorniści z województwa świętokrzyskiego. Zawodnikom z Lubelszczyzny zabrakło w końcówce sił i doświadczeni przeciwnicy to wykorzystali.

- To już mój piąty Puchar Polski. Pięć razy graliśmy i pięć razy wygrywaliśmy. Dziękuję chłopakom, bo to ich zasługa - powiedział trener Tałant Dujszebajew i dodał: - Każde trofeum jest bardzo ciężko zdobyć. Niezwykle trudno zmobilizować chłopaków, bo nie awansowaliśmy do Final Four i to nas bardzo zabolało. Teraz możemy się cieszyć. Jak zwykle mówię - mecz trwa sześćdziesiąt minut i z ostatecznego rezultatu jestem zadowolony. W pierwszej połowie nie graliśmy dobrze w obronie - nie można tracić dwudziestu bramek w jednej części meczu.

Podobnego zdania był jego syn - Alex. - W pierwszej połowie nie zagraliśmy naszej najlepszej piłki ręcznej i wiemy, że możemy grać lepiej. W drugiej części spotkania zagraliśmy tak, jak zawsze powinniśmy. Byliśmy prawdziwą drużyną, obrona grała fantastycznie. W ataku też spisywaliśmy się super - powiedział Hiszpan, który został wybrany najbardziej wartościowym zawodnikiem finału. - Zawsze chcę pomóc swojemu zespołowi - skwitował wyróżnienie rozgrywający.

Pierwsze trzydzieści minut w wykonaniu mistrzów Polski było naprawdę słabe. W przerwie starcia kielczanie się jednak pozbierali i kolejne dwa kwadranse zagrali już zdecydowanie lepiej - w drugiej połowie stracili jedynie dziewięć bramek.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: potężne rzuty i awans Azotów Puławy do półfinału

- To jest super wynik. Musimy też powiedzieć, że Azoty zagrały bardzo dobrze w ataku i wszystko im wychodziło. Panić zdobył dwie, trzy bramki takie, że to najwyższa klasa światowa. My jak zwykle musimy wygrać i to jest ciężkie. Jestem zadowolony z chłopaków, że wytrzymali - podsumował szkoleniowiec.

- Kiedy w pierwszej połowie traci się dwadzieścia bramek, w drugiej tylko dziewięć, to jest to aż jedenaście trafień różnicy. To bardzo dużo. Poprawa obrony dała nam to zwycięstwo i ten puchar - cieszył się rozgrywający.

Czasu na świętowanie nie było jednak dużo. - W poniedziałek i wtorek mamy treningi, a w środę gramy już mecz. Puchar jest super, to ważny tytuł, jednak najważniejsze jest mistrzostwo Polski, bo to dla nas droga do gry w Lidze Mistrzów. Pierwszy krok do Final Four 2019 zaczynamy już w środę w Puławach - powiedział trener i żartował, że impreza z okazji zdobycia trofeum odbędzie się w autokarze.

Komentarze (1)
avatar
Maxi-102
15.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czyżby pierwsze oznaki strachu u Talanta....:)