Władze klubu potrzebują 200 tysięcy złotych, by zamknąć budżet i zgłosić Start Elbląg do kolejnego sezonu w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce. Zarząd poprosił o pomoc Witolda Wróblewskiego. Prezydent poinformował jednak, że nie przekaże dodatkowych środków i za zaistniałą sytuację obwinił działaczy.
- Bardzo krytycznie oceniam zarząd, który jest nieudolny. Oczekuję też większego zaangażowania finansowego ze strony tytularnego sponsora klubu. (...) Wychodzi więc na to, że to miasto jest strategicznym i tytularnym sponsorem, a nie firma Kram, która, jak wynika z informacji klubu, przekazuje 100 tysięcy złotych - powiedział Wróblewski.
Na zarzuty błyskawicznie odpowiedział główny partner Startu, firma Kram. Sponsor wypowiedział umowę i poprosił o usunięcie członu Kram z nazwy drużyny.
- W okresie, gdy byliśmy sponsorem tytularnym (2016-2018) przekazaliśmy na działalność klubu 1047219,78 (ponad milion złotych). Jednocześnie informujemy, iż wypowiedź pana prezydenta godzi w nasze imię i dlatego nie widzimy możliwości kontynuowania promowania miasta Elbląg na arenie krajowej i międzynarodowej - czytamy w oświadczeniu prezesa Zbigniewa Przybysza.
Start znalazł się w bardzo trudnym położeniu. Kierownictwo zamierza namówić firmę Kram do zmiany decyzji. Inną ewentualnością pozostaje dotacja z miasta. W razie niepowodzenia, władze będą zmuszone wycofać drużynę z rozgrywek PGNiG Superligi Kobiet.
Elblążanki wielokrotnie stawały na podium mistrzostw Polski, dwukrotnie zdobyły tytuł (1992, 1994). W ostatnim sezonie zajęły czwartą lokatę.
ZOBACZ WIDEO Polski nie stać na selekcjonera z "topu"? "Potrzeba człowieka z charyzmą"
Polski język, trudny język? Albo bez do, albo zgłosi się...