Do pechowego dla Wawrzynkowskiej w skutkach zdarzenia doszło w drugim meczu rundy mistrzowskiej w Lubinie. SPR Pogoń Szczecin mierzyła się z Metraco Zagłębiem. Mecz skończył się wygraną gospodyń 29:27. Dla bramkarki ze Szczecina został brutalnie przerwany już po 7 minutach od pierwszego gwizdka sędziów z Wolsztyna.
Szczypiornistka fatalnie upadła przy próbie interwencji. Choć wyglądało to dość groźnie, a dla niej samej bardzo boleśnie, diagnozę usłyszała dopiero w Szczecinie. Rezonans magnetyczny potwierdził najgorsze: zerwanie wiązadeł krzyżowych w kolanie. - Taki okres w mojej karierze sportowej to coś nowego, nigdy nie miałam dłuższej przerwy niż 2-3 tygodnie - przyznała.
- Czasami wszystko idzie "jak z płatka", a czasami są takie dni, w których tylko myślę, jak przeżyć. Rehabilitacja na pewno uczy wielkiej cierpliwości i kształtuje mój charakter - wspomina zawodniczka. Jak jednak przyznała, miała też czas dla siebie. - Na szczęście fizjoterapeuci zgodzili się dać mi trochę wolnego, żebym mogła pojechać na wakacje, odpocząć, zresetować głowę i naładować baterie.
Na chwilę obecną nie sposób jeszcze stwierdzić, kiedy Wawrzynkowska będzie gotowa do walki o ligowe punkty. - Największą motywacją w rehabilitacji jest to, żeby jak najszybciej wrócić na parkiet i to jest mój główny cel. Bardzo chciałabym odzyskać pełną sprawność jak najszybciej, ale o tym zdecydują lekarze oraz fizjoterapeuci. Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku będę mogła zagrać dla Pogoni - kończy bramkarka.
Przed sezonem 2018/2019 do Grodu Gryfa sprowadzono Włoszkę, Monikę Pruenster. Wcześniej reprezentowała mistrza tego kraju, Jomi Salerno. Z tej samej drużyny przeszedł również szkoleniowiec Neven Hrupec. Nowy trener granatowo-bordowych będzie miał także do dyspozycji Natalię Krupę. W szeregach szczecinianek jest jeszcze najmłodsza z całej kadry, Katarzyna Zimny.
ZOBACZ WIDEO Poznaj Marcina Żarneckiego, który podbił serca Chorwatów. Polskiego bohatera odwieźliśmy do domu