Nasi rodacy zalali Półwysep Apeniński i powoli przyzwyczajamy się, że co kolejkę w lidze włoskiej dochodzi do "polskiego" spotkania. W Udine na boisku mogli pojawić się czterej Biało-Czerwoni: Łukasz Teodorczyk w barwach gospodarzy oraz Dawid Kownacki, Karol Linetty i Bartosz Bereszyński z Sampdorii. Od początku zaczęli ci dwaj ostatni.
Bereszyński trzymał się raczej własnej połowy, bo bardzo dużo problemów sprawiali hasający na całej szerokości Seko Fofana i Rodrigo De Paul. Po akcji tej dwójki nasz obrońca nie popisał się i Udinese już w dziewiątej minucie cieszyło się z bramki. Jeśli duet pomocników nie stwarzał bezpośredniego zagrożenia, to szukał podaniem Kevina Lasagnę. Kapitan gospodarzy także absorbował uwagę, Polak miał więc głównie zadania defensywne, a jego odważniejsze wejścia nie przynosiły wiele dobrego. Wręcz przeciwnie, po jednej ze strat nie nadążył za De Paulem i musiał faulować, za co słusznie zobaczył żółtą kartkę. Poprawił się po przerwie. Był aktywniejszy, raz zapędził się w szesnastkę i sprawdził czujność golkipera.
Linetty brał się za kreowanie akcji, ale wychodziło mu to marnie, lepiej czyścił środek pola. Za to jak strzelał... Między 75. a 90. minutą cztery razy próbował zaskoczyć Scuffeta. Pierwsze uderzenie z dystansu co najwyżej podniosło gospodarzom ciśnienie. Potem rozochocił się, kropnął z daleka i bramkarz Udinese końcówkami palców sparował piłkę na rzut rożny.
Równie dużo ożywienia wniósł Kownacki. Uczestnik MŚ 2018 dostał 15 minut i zrobił przez ten czas więcej niż doświadczony Fabio Quagliarella. Tuż po wejściu bez zastanowienia uderzył zza pola karnego, brakło naprawdę niewiele.
Dzięki Polakom Udinese cofnęło się w pole karne i od 75. minuty musiało bronić wyniku. Biorąc pod uwagę dotychczasowy przebieg meczu, było to zaskoczenie. Wcześniej piłkarze z Genui bardziej przypominali sępy krążące wokół pola karnego. Gospodarze nie dawali im jednak pożywki, nie popełniali błędów pod własną bramką i częściej przebywali po drugiej stronie boiska. Gdyby mieli więcej szczęścia, to prowadziliby do przerwy wyżej niż 1:0. Sam Emil Audero, bramkarz genueńczyków, dwa razy nieroztropnie wyszedł na 40. metr i prawie zapisał sobie kuriozalne asysty.
ZOBACZ WIDEO Dwa świetne gole Zielińskiego. Napoli wróciło z 0:2 do 3:2 [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Sampdoria musiała zmienić w swojej grze wszystko, by w ogóle mysleć o punktach, a nie o uśpieniu kibiców. Dopiero polskie trio jakkolwiek pobudziło do walki. Udinese przeważnie jednak trzymało rękę na pulsie i liczyło na kontry, dlatego zmęczonego Lasagnę zmienił Teodorczyk. Napastnik Zebr dał się zapamiętać wyłącznie z jednej akcji, ale za to jakiej. Polak sam wyprowadził piłkę, wpadł w szesnastkę i huknął w boczną siatkę.
W Genui niedosyt, Sampdoria obudziła się za późno i gospodarze obronili się ich coraz żwawszymi atakami.
Udinese Calcio - Sampdoria Genua 1:0 (1:0)
1:0 - Rodrigo De Paul 10'
Udinese: Simone Scuffet - Jens Stryger Larsen, William Ekong, Bram Nuytinck, Samir, Seko Fofana, Rolando Mandragora, Darwin Machis (76' Marco D'Alessandro), Rodrigo De Paul, Valon Behrami (90+3' Nicholas Opoku), Kevin Lasagna (66' Łukasz Teodorczyk).
Sampdoria: Emil Audero - Bartosz Bereszyński, Joachim Andersen, Omar Colley, Nicola Murru, Karol Linetty, Edgar Barreto, Jakub Jankto (70' Albin Ekdal), Gaston Ramirez (59' Riccardo Saponara), Gregoire Defrel, Fabio Quagliarella (74' Dawid Kownacki).
Żółte kartki: Nuytinck (Udinese) oraz Bereszyński, Ramirez, Murru (Sampdoria).