Dla obrońców tytułu było to jubileuszowe, tysięczne spotkanie w Bundeslidze. Piłkarze ręczni SG Flensburg-Handewitt podejmowali Kilonię, od trzech lat głodną sukcesu w postaci mistrzostwa kraju. Wydaje się, że Alfred Gislason stanie na głowie, by odzyskać należne miejsce klubu na tronie rozgrywek. Na 98. derbowe starcie w Bundeslidze nikogo specjalnie nie trzeba było zapraszać, trybuny FLENS-Areny zostały szczelnie zapełnione, a na parkiecie już od pierwszych minut szczypiorniści zaangażowaniem i walką przenieśli widowisko na wyższy poziom.
Początek meczu był niezwykle wyrównany, z lekkim wskazaniem na gospodarzy, kiedy odważnymi wejściami w obronę rywali wyróżniał się Rasmus Lauge Schmidt, zdobywca pierwszych trzech trafień dla zespołu Flensburga (3:2). Z czasem do głosu doszli zawodnicy THW Kiel, którzy zwarli szeregi obronne, czym pomogli zanotować kilka dobrych interwencji Niklasowi Landinowi. Na początku drugiego kwadransa Kilonia zaczęła dominować, do drużyny udanie wprowadził się Hendrik Pekeler, podwyższający prowadzenie swojej drużyny (10:8).
Jednak przestój, jaki pod koniec pierwszej części meczu zanotowali piłkarze ręczni gości, doprowadził do serii kontrataków i wysforowania się na prowadzenie ekipy Flensburga (15:13). W drugiej połowie podopieczni Maika Machulli utrzymywali niewielką przewagę, chociaż Kilonii okazji do remisu nie brakowało, to nie była w stanie do niego doprowadzić. Na domiar złego w zespole Zebr kontuzji doznał Landin, więc między słupkami musiał go zastąpić nierozgrzany Andreas Wolff (17:19).
Kiedy na cztery minuty przed końcem spotkania Hampus Wanne podwyższył rezultat do trzech trafień różnicy, zwycięstwo Flensburga było już coraz bardziej realne (25:22). Kontaktowa bramka, którą rzucił Niclas Ekberg, była jedynie korektą wyniku (25:26).
4. kolejka, Bundesliga:
SG Flensburg-Handewitt - THW Kiel 26:25 (15:13)
Najwięcej bramek: dla Flensburga - Hampus Wanne i Holger Glandorf - po 5, Rasmus Lauge Schmidt - 4; dla THW - Niclas Ekberg i Hendrik Pekeler - po 6, Lukas Nilsson - 5.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: PGE VIVE Kielce z pewnym zwycięstwem. Górnik przestraszył się swojej szansy