Liga Mistrzów: wpadka obrońcy trofeum i dobry mecz byłego gracza PGE VIVE Kielce

Materiały prasowe / Stéphane Pillaud / Sportissimo / LNH / Na zdjęciu: zawodnik Montpellier HB - Vid Kavticnik
Materiały prasowe / Stéphane Pillaud / Sportissimo / LNH / Na zdjęciu: zawodnik Montpellier HB - Vid Kavticnik

Triumfator ostatniej edycji rozgrywek, Montpellier HB, przegrał z Vardarem Skopje 24:27 w 1. kolejce grupy A Ligi Mistrzów. W innym meczu "kieleckiej grupy" IFK Kristindstad nie sprostał Mieszkowi Brześć (30:32).

[tag=16323]

Montpellier[/tag], obrońca trofeum w Champions League, przystępował do gry opromieniony cenną wygraną na ligowym podwórku. W 2. kolejce ligi francuskiej pokonał Fenix Toulouse HB, z reprezentantem Polski - Rafałem Przybylskim w składzie, 34:29. Inauguracja nowej edycji Ligi Mistrzów przyniosła jednak Francuzom gorzkie rozczarowanie. Porażka z Vardarem na własnym parkiecie jest jak do tej pory największą sensacją tej edycji rozgrywek. 
 
Zaczęło się jednak całkiem niewinnie. Pierwsze kilkanaście minut przebiegało zgodnie ze schematem bramka za bramkę. Na tablicy wyników najczęściej pojawiał się remis. Tak było aż dziesięć razy. W ostatnich minutach kilka z rzędu rzutów gospodarzy wybronił golkiper Montpellier, Vincent Gerard. Jednobramkowe prowadzenie Vardaru do przerwy było za to dziełem Ivana Cupicia, pewnie egzekwującego rzut karny.

W szatni swoją drużynę bardziej zmobilizował trener Eduard Kokszarow. Macedończycy szybko powiększyli przewagę do trzech bramek. Utrzymywali ją do 40. minuty, kiedy to grając w podwójnym osłabieniu oddali prowadzenie miejscowym. Jak się okazało tylko na chwilę. Wzmocniona obrona Vardaru zaowocowała kilkoma obronami bramkarza Dejana Milosavljeva. Skutecznymi rzutami z dystansu raził Czarnogórzec, Vuko Borozan. Zdenerwowani faworyci, chcąc odrobić stratę mylili się zbyt często.

Kiedy na niespełna 120 sekund przed końcem meczu Rogerio Moraes Ferreira z lewego rozegrania podwyższył na 27:23 stało się jasne, że gracze ze stolicy Macedonii tego meczu nie przegrają. Elementem, który zadecydował o porażce były straty. Montpellier popełniło ich aż dwanaście, a Vardar cztery razy mniej.

Drugi mecz w grupie A, dobrze w bramce IFK rozpoczął doświadczony Richard Kappelin. Gospodarze cały czas utrzymywali kilkubramkową przewagę. Były gracz PGE VIVE Kielce w ekipie Mieszkowa - Darko Djukić, był często poniewierany przez szwedzkich obrońców. Sytuacja na placu gry zaczęła zmieniać się w samej końcówce pierwszej połowy. W 28. minucie po kapitalnej akcji, zakończonej wrzutką  do Djukicia był już remis. Dwubramkowe prowadzenie do przerwy przypadło gospodarzom, co tylko zaostrzyło apetyty na ciekawą drugą połowę.

Tak też było. Nasi wschodni sąsiedzi szybko wyrównali (16:16 w 32. minucie). Emocji i walki nie brakowało. Co chwilę któryś z graczy lądował na parkiecie z grymasem bólu. W pewnym momencie Mieszków objął trzybramkowe prowadzenie. Pomógł w tym bramkarz, Ivan Pesić, który w końcu odbił kilka rzutów. Wciąż bezbłędny w ataku był Djukić (8/8).

Przewaga kilku bramek utrzymywała się po stronie Białorusinów, którzy grali niezwykle mądrze i skutecznie w obronie. Obranović i Aleksandr Szkurinskij nie mylili się w ataku. Gracze trenera Manolo Cadenasa nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa, mimo, że Szwedzi do ostatniej akcji walczyli choćby o remis.

Liga Mistrzów, 1 kolejka (grupa A):

Montpellier HB - Vardar Skopje 24:27 (11:12)

Najwięcej bramek dla Montpellier: Vid Kavticnik 6, Valentin Porte 3; dla Vardaru: Vuko Borozan 8, Ivan Cupić 6, Stas Skube 5

IFK Kristianstad - Mieszkow Brześć 30:32 (16:14)

Najwięcej dla IFK: Philip Henningsson 7, Valter Chrintz i Teitur Einarsson - po 5; dla Mieszkowa: Darko Djukić 9, Sandro Obranović 7, Aleksandr Szkurinskij 6

ZOBACZ WIDEO: WP Express: Tenis dla najmłodszych

Źródło artykułu: