Błysk Korony Handball. Zawistowska: spodziewałyśmy się takiego meczu

Kielczanki skazywane były na pożarcie, a jednak przeciwstawiły się zawodniczkom SPR-u Pogoni Szczecin i do ostatnich sekund walczyły o punkty z pretendentkami do medalu. Przegrały (32:34), ale udowodniły, że są w stanie pokonać każdego.

Aneta Szypnicka-Staniec
Aneta Szypnicka-Staniec
Daria Zawistowska (SPR Pogoń Szczecin) Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Paweł Andrachiewicz / Na zdjęciu: Daria Zawistowska (SPR Pogoń Szczecin)
- Było bardzo ciężko, ale spodziewałyśmy się takiego meczu. Dziewczyny miały wsparcie całej hali, na trybunach było dużo kibiców i to na pewno im bardzo pomogło. Mecz był równi, rywalki wykorzystywały każdy nasz błąd, Ola Orowicz super broniła, na pewno zabrała nam kilka bramek i była dużym wsparciem dla swojej ekipy - podsumowała zwycięstwo Daria Zawistowska.

Na nieco ponad cztery minuty przed ostatnią syreną gospodynie wyszły na jednobramkowe prowadzenie. Końcówka była bardzo zacięta, ale w szeregi kielczanek wkradła się nieskuteczność. Szczecinianki zdobyły trzy ostatnie bramki w meczu i to mogły się cieszyć z wygranej.

- Trzeba pamiętać, że mecz trwa sześćdziesiąt minut. Według mnie wygrał lepszy i ten, który przede wszystkim miał chłodniejszą głowę. Szczęśliwie byłyśmy to my - dodała Zawistowska.

- Trudno powiedzieć, czego nam zabrakło. Walczyłyśmy do samego końca i myślę, że każdy to potwierdzi. Kibice chyba mogli być zadowoleni, bo grałyśmy z jednym z najmocniejszych zespołów w lidze. Zostawiłyśmy zdrowie na parkiecie. Na pewno dokładnie przeanalizujemy końcówkę tego meczu, bo goniłyśmy wynik, wyszłyśmy na prowadzenie jednym trafieniem, a potem chyba zabrakło chłodnych głów - skomentowała obrotowa Korony Handball, Karolina Mochocka, a Dominika Więckowska dodała: - Myślę, że ogólnie to był nasz dobry mecz. Nie ustrzegłyśmy się błędów, ale wiadomo, że one zdarzają się w każdym spotkaniu.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 90. Urszula Radwańska chce podbić świat mody. "Wierzę, że będzie to światowa marka"

Kielczanki przyznawały, że dużą motywacją byli dla nich zgromadzeni w hali fani. - Bardzo chciałyśmy wygrać i z jak najlepszej strony zaprezentować się kibicom, którzy przyszli nas dopingować. Zwyciężyłyśmy w tym sezonie w Kielcach z zespołem z Jeleniej Góry, ale tamto spotkanie pozostawiało wiele do życzenia, dlatego zależało nam teraz, żeby zostawić po sobie dobre wrażenie. Myślę, że było widać, że każda z nas zostawiła serce na boisku. Walczyłyśmy jedna za drugą mocno w obronie, ale niestety punkty pojechały do Szczecina - powiedziała Więckowska.

Chociaż nikt nie spodziewał się, że w Kielcach może dojść do niespodzianki, sensacyjny wynik bardzo długo wisiał w powietrzu. Ambitne gospodynie pokazały, że w tym sezonie ich apetyty są bardzo duże i udowodniły, że nie mają żadnych kompleksów.

- Dla nas nie ma podziału na sześć zespołów z góry tabeli i sześć zespołów z dołu. Wiemy, że z każdą drużyną można wygrać. Jeśli będziemy grały swoją piłkę ręczną, realizowały założenia taktyczne trenera, to każdego przeciwnika będziemy w stanie pokonać - stwierdziła Więckowska. Podobnego zdania była Karolina Mochocka: - Pokazałyśmy, że nie spuszczamy głów i mimo że ktoś mógłby nas już skreślić, to my robimy swoje i walczymy nawet w trudnych, podbramkowych sytuacjach.

Po czterech pojedynkach bilans Korony Handball to dwa zwycięstwa i dwie porażki. - Na pewno zaczęłyśmy sezon lepiej niż w tamtym roku, ale te cztery spotkania pokazały nam nad czym musimy jeszcze popracować. Podczas przerwy na zgrupowania reprezentacji będziemy chciały udoskonalić naszą grę, żeby prezentować coraz wyższy poziom - skwitowała Więckowska.

Czy Korona Handball będzie w stanie walczyć z faworytami rozgrywek jak równy z równym?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×