Zagadkowa Beata Kowalczyk. Zdradziła plany, ale tylko te najbliższe

WP SportoweFakty / Krzysztof Kempski / Na zdjęciu: Beata Kowalczyk (z lewej)
WP SportoweFakty / Krzysztof Kempski / Na zdjęciu: Beata Kowalczyk (z lewej)

Beata Kowalczyk była jedną z najbardziej zaangażowanych zawodniczek w ratowanie upadającej z wielkim hukiem Arki Gdynia. Po wycofaniu klubu z PGNiG Superligi Kobiet bramkarka pozostała bez pracy. Jak się okazało, nie na długo.

Kowalczyk już wcześniej sygnalizowała, że wie, co będzie robić po zakończeniu zawodniczej kariery. Po ostatnim meczu nieistniejącej już Arki w Szczecinie z SPR-em Pogonią zdradziła w rozmowie z portalem WP SportoweFakty, że zajmie się pracą trenerki. Wtedy jednak nie zdawała sobie sprawy, że będzie musiała znacznie szybciej zweryfikować swoje plany życiowe.

- Myślę, że teraz nie jest dzień na to, by o takich rzeczach rozmawiać (o pracy szkoleniowca - dop. red.). Na pewno jest to moim jakimś tam marzeniem. Na tę chwilę gram dla zespołu z Gdyni i chciałabym jako bramkarka jak najbardziej pomóc i współpracować z zespołem - oznajmiła w wywiadzie udzielonym w październiku zeszłego roku.

Jedna z najlepszych bramkarek w Polsce postanowiła wrócić do rodzinnego Nowego Sącza. Tam przyjęto ją z wielką ochotą. Od grudnia zajęła miejsce na ławce trenerskiej obok Lucyny Zygmunt. W jej debiucie Olimpia-Beskid ograła na wyjeździe Varsovię Warszawa 34:32 i to pomimo bardzo wąskiego składu (w protokole wpisano zaledwie 11 nazwisk, z czego 2 zawodniczki nie zagrały ani minuty).

Nowosądeczanki kontynuują dobrą passę. Zwyciężyły także pierwsze spotkanie w 2019 roku, a tym samym już trzecie z rzędu. Tym razem pokonały we własnej hali SPR Sośnicę Gliwice 22:18 i dzięki trzem punktom awansowały już na szóstą lokatę w rozgrywkach pierwszej ligi w grupie B. Świeżo upieczonej pani szkoleniowiec pogratulował za pośrednictwem portalu społecznościowego sam Marcin Markuszewski, pod wodzą którego trenowała w Gdyni.

Markuszewski pozostał z kolei na Pomorzu. W chwili obecnej nie pracuje z żadną drużyną. Kowalczyk zaś zapytana na koniec, czy to oznacza, że zawiesiła buty na kołku, odpowiedziała z dużym spokojem. - Trudno powiedzieć, co się jeszcze wydarzy w najbliższym czasie. Kolejny sezon zaczyna się w lipcu - rzuciła tajemniczo była reprezentantka Polski.

ZOBACZ WIDEO Kulisy wyboru na najlepszego polskiego sportowca. "Kurek objął prowadzenie dwie minuty przed końcem"

Komentarze (2)
avatar
ssssssss
13.01.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A jak ma być inaczej, skoro jeden lub dwa treningi w tygodniu, a na treningu cztery lub pięć osób. Leśniak gra bo ma pracę w szkole, nie ma wyjścia, Płachta narazie gra i chwała jej za to, al Czytaj całość
avatar
zeus
13.01.2019
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz