Nasi piłkarze ręczni do pierwszego meczu eliminacji EHF Euro 2020 przystępowali jako zdecydowany faworyt i wykonali plan.
- Kluczem do sukcesu była gra obrony oraz postawa bramkarzy, którzy wygrali kilka pojedynków. Trzeba też oddać rywalom, że zabrakło im dwóch czy trzech zawodników. Po przerwie było widać, że są zmęczeni i łatwiej zdobywało się nam bramki - wyjaśnia Przybecki.
Selekcjoner podkreśla, że zwycięstwo nad niżej notowanym rywalem było obowiązkiem i nie należy wyciągać z niego daleko idących wniosków. Podobnie będzie w przypadku niedzielnego starcia z Izraelem.
- To na pewno trudniejszy rywal, który potrafi grać w piłkę ręczną. Nasz sport zrobił ostatnio w Izraelu spory postęp, pomogli w tym zagraniczni trenerzy. Czekamy na nagranie ich spotkania z Niemcami, sporo nam powie. Na razie wiem, że obok obrony 6:0 próbują także systemów wysuniętych, zwłaszcza pod prawą stronę. Zwycięstwo jest jednak dla nas obowiązkiem - podkreśla Przybecki.
Środowy występ jego drużyny z trybun hali w Ostrowcu Świętokrzyskim śledził komplet 2,5 tysiąca widzów. - Atmosfera bardzo nam odpowiadała i chcę za to podziękować kibicom - nie kryje selekcjoner.
Polacy tej jesieni w eliminacjach ME rozegrają jeszcze jedno spotkanie. Rewanże oraz dwumecz z Niemcami czekają Biało-Czerwonych w przyszłym roku. Do turnieju finałowego awansują po dwa zespoły z każdej grupy oraz cztery z ośmiu, które zajmą trzecie miejsca. Sukces już dziś jest na wyciągnięcie ręki.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: wzruszająca scena na mecie maratonu