Puchar EHF: Azoty wróciły na właściwe tory. Niezła zaliczka przed rewanżem z Selfoss

PAP / Wojciech Pacewicz / Na zdjęciu: Paweł Podsiadło (przy piłce) i Einar Sverrisson
PAP / Wojciech Pacewicz / Na zdjęciu: Paweł Podsiadło (przy piłce) i Einar Sverrisson

Azoty Puławy pokonały Selfoss 33:26 (16:14) w pierwszym meczu III rundy kwalifikacji Pucharu EHF. Rewanż zostanie rozegrany za tydzień na terenie rywala. Zwycięzca dwumeczu zagra w fazie grupowej rozgrywek.

Pierwsze minuty były piorunujące w wykonaniu Azotów. Po niespełna siedmiu minutach puławianie prowadzili 6:1 i o czas poprosił trener gości. Polskiej drużynie wychodziło praktycznie wszystko. Selfoss myliło się kilka razy w ataku, a do tego mocna obrona z Wadimem Bogdanowem wybijała im z głowy zdobywanie bramek. Było oczywiste, że Islandczycy w końcu otrząsnął się z pierwszego szoku i tak też się stało. Gra bardziej się wyrównała, ale kilka bramek przewagi wciąż było po stronie gospodarzy.

W ekipie Bartosza Jureckiego oprócz Bogdanowa ciężko kogoś wyróżnić. Każdy zawodnik wnosił pozytywną jakość do gry zespołu. Bramki rozkładały się idealnie równo. Do 20. minuty aż pięciu z nich miało ich na koncie po dwie. Po stronie Selfoss podobać się mógł zaledwie siedemnastoletni środkowy rozgrywający Haukur Thrastarson. Grał bez kompleksów wobec silniejszych i bardziej doświadczonych rywali. Kilka rzutów odbił Polak Paweł Kiepulski.

Jeszcze przed przerwą gracze z Puław zaprezentowali kilka efektownych zagrań. Oprócz wkrętek Piotra Masłowskiego, kibice zobaczyli przepiękną wrzutkę ze skrzydła Adama Skrabani do Marko Panicia. Do szatni gospodarze schodzili mając na koncie dwie bramki przewagi. Wydawało się, że goście mogą jeszcze w tym meczu namieszać.

Początek drugiej połowy to jednak znowu popis gry ekipy z Lubelszczyzny. Rzucili pięć bramek z rzędu bez strat własnych i w 36. minucie zrobiło się 21:14. Doping kibiców i wzajemna motywacja robiły swoje. Kilka przechwytów sprokurowało kontry grane w pierwsze lub drugie tempo. Miejscowi poczynali sobie coraz pewniej. Koniecznie trzeba tu wyróżnić Masłowskiego, który grał jak za strych dobrych czasów. W drużynie trenera Patrekura Johannesona za dwóch walczył głównie rozgrywający Einar Sverrisson.

Wypracowanej przewagi puławianie nie dali już sobie odebrać. Z mocnym rzutem z drugiej linii aktywniej włączył się Panić. Bogdanow też notował kolejne obrony. Widać było że o kontuzji już niemal zapomniał.

Puchar EHF, III runda kwalifikacyjna (1. mecz):

KS Azoty Puławy - Selfoss 33:26 (16:14)

Azoty: Bogdanow, Koszowy - Panić 7, Masłowski 7, Łyżwa 3, Rogulski 3, Seroka 3, Podsiadło 2, Skrabania 2, Prce 2, Kaleb 1, Grzelak 1, Titow 1, Gumiński 1, Kasprzak
Karne: 1/3
Kary: 6 min. (Masłowski - 4 min., Rogulski - 2 min.)

Selfoss: Kiepulski, Olafsson - Sverrisson 8, Ingolfsson 5, Steinthorsson 4, Jonsson 3, Thrastarson 3, Grimsson 2, Egan 1, Omarsson, Thorisson
Karne: 3/3
Kary: 4 min. (Thrastarson i Grimsson - po 2 min.)

Sędziowie: Daniel Freitas oraz Cesar Carvalho (Portugalia)
Delegat EHF: Ilmars Kazinieks (Łotwa)
Widzów
: 700

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Mecz Niepodległościowy dla Gwardii Opole

Komentarze (2)
avatar
pan.artur
18.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Islandczycy mieli za sobą kilkunasto godzinną podróż, może to odbiło się w drugiej połowie. Nie ma co się podniecać, bowiem to teraz Puławy mają przed sobą kilka tys. km do przebycia.