Ciężkie zadanie przed Ciudad Realem - zapowiedź drugiego finałowego spotkania Ligi Mistrzów

Przed Realem Ciudad stoi niezwykle ciężkie zadanie. Pięć bramek zaliczki THW Kiel z pierwszego meczu może być wystarczające, aby to Niemcy wznieśli puchar Ligi Mistrzów. Może, ale nie musi.

Ciudad Real - THW Kiel 31.05. godz. 18.00

Pierwszy mecz: THW Kiel - Ciudad Real 39:34

W sezonie 2002/2003 w finale Ligi Mistrzów spotkały się drużyny Potland San Antonio i Montpellier. Pierwszy mecz we własnej hali wygrali Hiszpanie 27:19 i do Francji jechali pewni swego. Być może właśnie to spowodowało, że polegli 31:19 i to zespół Montpellier cieszył się z triumfu w rozgrywkach. Finał ten znakomicie pamięta czterech zawodników, których zobaczymy w najbliższą niedzielę. Są to Didier Dinart, który obecnie broni barw Realu Ciudad, oraz Nikola Karabatić, Thierry Omeyer oraz Bruno Martini, dzisiaj zawodnicy THW Kiel. Wszyscy oni w tamtym czasie grali dla Montpellier.

Właśnie na taki zwrot w tegorocznym finale liczy Dinart i jego koledzy z zespołu mistrza Hiszpanii. Pięć bramek zaliczki to nie jest strata, która już przekreśla szanse Ciudad Realu na obronę trofeum. Tego samego są świadomi także Niemcy, którzy niechętnie odbierali gratulacje po zeszłotygodniowym zwycięstwie twierdząc, że to dopiero pierwsza połowa rywalizacji. Tym bardziej, że podobna sytuacja miała miejsce rok temu. Kilończycy z Hiszpanii wracali z dwiema bramkami zaliczki i już powoli przygotowywali się do świętowania drugiego w historii triumfu. Sześciobramkowa porażka w Sparkassen-Arena była dla wszystkim wielki szokiem, którego nikt w Kilonii ponownie nie chce przeżyć.

Recepta na pokonanie mistrzów Niemiec wydaje się być oczywista, a zarazem niezrealizowana jeszcze przez żadną drużynę w tym sezonie - powstrzymanie duetu Filip Jicha-Nikola Karabatić. Bez wątpienia są to dwaj zawodnicy, którzy decydują o obliczu Zebr, potrafiący w pojedynkę przesądzić o losach spotkania. Rozgrywający THW Kiel w tym sezonie 153 razy trafiali do siatki rywali w Lidze Mistrzów, a Jicha po zeszłotygodniowym popisie w Sparkassen-Arena z 98 golami lideruje najskuteczniejszym strzelcom LM.

Do tego Hiszpanie muszą szczególną uwagę zwrócić na szybkie wznowienia gry przez podopiecznych Alfreda Gislasona, którzy dzięki temu zdobyli kilka łatwych bramek.

Do znudzenia można powtarzać, jak dużo w niedzielę będzie zależało od bramkarzy. Zarówno Arpat Sterbik, jak i Thierry Omeyer pokazali w tym sezonie niebywały kunszt bramkarski i jeśli któryś z nich wejdzie w odpowiedni rytm, to rywal może być w poważnych tarapatach. W ekipie Realu Ciudad nie można zapomnieć jeszcze o Javieru Hombradosie, który na Sparkassen-Arena dał znakomitą zmianę i walnie przyczynił się do tego, że Hiszpanie doprowadzili do wyrównania 32:32.

Trener Talant Dujshebaev nie będzie mógł skorzystać z usług Alesa Pajovicia i Torstena Laena, którego kontuzja pozbawiła możliwości pożegnania się z hiszpańskimi kibicami przed przeprowadzką do Berlina.

Niedzielny pojedynek będzie natomiast pożegnaniem z europejskimi pucharami 38-letniego Stefana Lovgrena, który przez 10 lat był związany z zespołem Zebr i był współautorem największych sukcesów tego klubu. Dla szwedzkiego rozgrywającego będzie to wyjątkowy mecz, gdyż w 2007 roku, kiedy Zebry odnosiły swój jak dotąd jedyny triumf w Lidze Mistrzów, Lovgren z powodu kontuzji musiał dopingować swoich kolegów z ławki rezerwowych. Teraz ma okazję wspomóc drużynę obecnością na parkiecie.

Komentarze (0)