Reprezentacja Niemiec do walki w grupie I mistrzostw świata przystąpiła z bagażem trzech punktów, co było naprawdę niezłą zaliczką. Na początek przyszło im się zmierzyć z drużyną, która po pierwszej fazie spisała się znacznie gorzej i już na starcie walczyła o być albo nie być w tym turnieju.
Po pierwszej połowie Islandii bliżej było do zaliczenia kolejnej wpadki i tym samym postawienia się w jeszcze gorszym położeniu. Trzeba jednak przyznać, że zadanie mieli naprawdę bardzo trudne. W spotkaniu ze współgospodarzami mało było takich, którzy stawiali właśnie na nich. W zespole Gudmundura Gudmundssona szwankowała skuteczność. Z drugiej jednak strony, jeśli bramki rywali strzeże taka postać, jak Andreas Wolff, ten fakt nie mógł tak bardzo dziwić. Najwięcej próbował Aron Palmarsson i trzy z jego pięciu ataków zakończyło się wyjęciem piłki z siatki.
Niemieccy szczypiorniści ryzykowali wysoką defensywą. Zdarzało się, że nawet dwóch graczy wychodziło w okolice 9. czy 10. metra. W końcu coś drgnęło. Zwłaszcza na 5 minut przed końcową syreną. Od stanu 10:9 wypracowali sobie czterobramkową przewagę (13:9). W tamtym czasie ponownie na wysokości zadania stanął Wolff. Zmuszony został do naprawdę wyjątkowego wysiłku. Najpierw obronił rzut, dobitkę a następnie błyskawicznie wypuścił do kontry Patricka Groetzkiego. Ten trafił, ale czeski sędzia wymownym gestem pokazał, że piłka wpadła do siatki już po końcowej syrenie.
Kiedy po zmianie stron z rzutu karnego pomylił się Uwe Gensheimer, wydawało się, że rywale mogą poczuć przysłowiową krew. Rzeczywiście, w 39. minucie przewaga ekipy Christiana Prokopa malała w dramatycznie szybkim tempie. Dwa trafienia zaliczki to na tym poziomie żadna przewaga. Niestety, Islandczykom chyba trochę niepotrzebnie zaczęło się spieszyć. A jak powszechnie wiadomo, pośpiech nie jest dobrym doradcą. W pewnym momencie problemem okazały się nawet rzuty karne. W dodatku po drugiej stronie parkietu piłkę z dłoni w genialny sposób wypuszczali Steffen Faeth czy Paul Drux.
Owszem, dopuścili także do kilku wyjątkowo głupich strat w ataku, ale nijak nie przełożyło się na to rezultat na tablicy świetlnej. Podobnie zresztą jak upomnienia indywidualne. Trudno się dziwić, jeśli rywale wychodząc z kontrą i będąc dwóch na dwóch, dopuszczali się faulu ofensywnego. Tak zrobił w ważnym momencie rywalizacji choćby Stefan Rafn Sigurmannsson. Koledzy mogli jedynie rozłożyć ręce w geście rozpaczy. Przy stanie 22:17 i trafieniu z najbliższej odległości Druxa właściwie było już po meczu. Kropkę nad i musiał postawić jeszcze Wolff. Niemcy liderem, Niemcy blisko półfinału mistrzostw świata. Lanxess Arena oszalała.
Niemcy - Islandia 24:19 (14:10)
Niemcy: Heinevetter (0/1 - 0 proc.), Wolff (12/30 - 40 proc.) - Gensheimer 5 (2/3), Lemke, Wiencek 2, Wiede, Pekeler 2, Weinhold, Strobel 2, Fath 6, Groetzki 1, Hafner 2, Musche, Bohm, Kohlbacher, Drux 4.
Karne: 2/3.
Kary: 6 min. (Wiencek, Wiede, Pekeler - 2 min.).
Islandia: Gustavsson (8/29 - 28 proc.), Bjorgvinsson (0/1 - 0 proc.) - Palmarsson 3, Elisson 1, Sigurmannsson (0/1), Gislason 1, Gudmundsson 3, Magnusson, Ingason, Gunnarsson 6, Kristrjansson 1, Arnarsson 2, Gudjonsson 2 (2/3), Gustafsson, Jonsson, Einarsson.
Karne: 2/4.
Kary: 12 min. (Gudmundsson, Arnarsson, Jonsson - 4 min.).
Miejsce | Drużyna | Mecze | Bramki | Punkty |
---|---|---|---|---|
1. | Niemcy | 5 | 136:116 | 9 |
2. | Francja | 5 | 133:122 | 7 |
3. | Chorwacja | 5 | 124:117 | 6 |
4. | Hiszpania | 5 | 147:136 | 4 |
5. | Brazylia | 5 | 128:149 | 4 |
6. | Islandia | 5 | 122:150 | 0 |
ZOBACZ WIDEO Wielkie strzelanie w pierwszej połowie! Norwich pokonało Birmingham 3:1 [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]