Bardzo dobre wieści dla Sandra Spa Pogoni. Dmytro Horiha uprawniony do gry

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Dmytro Horiha
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Dmytro Horiha

Sandra Spa Pogoń Szczecin zakontraktowała ukraińskiego rozgrywającego na początku stycznia 2019 roku. Do tej pory nie mogła go jednak zgłosić w Związku Piłki Ręcznej. Sprawa w końcu znalazła pozytywny finał.

Portowcy od czasu zatrudnienia Horihy rozegrali już dwa spotkania w 2019 roku. Oba w Pucharze Polski, pierwsze z pierwszoligową Gwardią Koszalin (triumf 26:20), a drugie z imienniczką z Opola (przegrana 30:40). W żadnym z nich nie było jednak Ukraińca.

- Trenuje z nami od półtorej, może dwóch tygodni. Jest jakaś komplikacja ze strony ukraińskiej federacji. Chodzi chyba o jakiś jeden dokument - stwierdził Wojciech Matuszak. Jak dowiedziały się WP SportoweFakty, chodziło o certyfikat transferowy z kraju urodzenia 21-latka.

Sandra Spa Pogoń w końcu otrzymała ów certyfikat. Działacze zgłosili zawodnika w ZPRP. Nic już zatem nie stoi na przeszkodzie, aby praworęczny szczypiornista wystąpił w pierwszym meczu ligowym, który szczecinianie rozegrają na Opolszczyźnie. - Trzymamy kciuki, żeby zagrał w meczu ligowym, bo będzie nam potrzebny - przyznał Matuszak.

Horiha dysponuje niezłymi warunkami fizycznymi. Mierzy 196 cm. W sezonie 2018/2019 nie miał jednak okazji do regularnych występów. W Pogoni powinno się to zmienić. Będzie rywalizował z Pawłem Krupą oraz z niespełna 19-letnim Wojciechem Jońcą, który w ostatnim meczu pucharowym spisał się całkiem nieźle zdobywając aż 6 bramek.

- (Ukrainiec - dop. red.) był u nas już w grudniu na testach. Pokazał się z bardzo dobrej strony. Od dwóch tygodni łapiemy kontakt. Szlifujemy zagrywki, żeby poznał tempo naszych akcji i każdego zawodnika, z którym gra obok. Z treningu na trening wygląda to coraz lepiej. Wierzę, że się u nas odnajdzie. Bardzo mocno na niego liczymy - skwitował lewy rozgrywający klubu ze stolicy Pomorza Zachodniego.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 100. Jacek Gmoch wybuchł śmiechem. Rozbawiły go własne lapsusy językowe [1/4]

Komentarze (0)