Straty od razu podcięły skrzydła drużynie . Mnóstwo było nieskutecznych dograń na koło, błędów technicznych czy podań wprost w ręce puławian. - Źle weszliśmy w mecz i sami się kontrowaliśmy. Przykro było patrzeć na naszą grę - przyznał . - Jeśli nie wychodzi w ataku, to powinno się chociaż walczyć w obronie, a my zawiedliśmy na całej linii. Ciężko jednak jest bronić, kiedy za darmo podaje się piłkę przeciwnikom. Bodajże piętnaście bramek Azotów padło z kontr - ubolewał.
Czeczeńcy okupują przedostatnią, 13. pozycję w PGNiG Superlidze, mając dwie wygrane w szesnastu meczach. Zmiany w drużynie, jakie nastąpiły w przerwie rozgrywek, dają nadzieję na poprawę tej tragicznej sytuacji. - Ostatnio mieliśmy trudne mecze, najpierw przeciwko Orlenowi Wiśle Płock, teraz Azoty. Tak naprawdę dopiero od następnej kolejki liczymy, że będziemy zbierać punkty.
Zadanie wydaje się do wykonania, ale o huraoptymizmie nie może być mowy. - Czeka nas bardzo ciężki mecz z MKS-em Kalisz. Każdy wie, że to bardzo dobra drużyna, tylko coś im się w grze nie zazębia. Grają już zresztą lepiej, o czym przekonały się ostatnio choćby Azoty. Na szczęście gramy z nimi u siebie, będziemy walczyć - zapowiedział rozgrywający mielczan.
- Dla nas, tak naprawdę, granie zacznie się dopiero w play-outach. Wtedy wszystko się wyzeruje. Realnie patrząc każdy mecz będzie wtedy o utrzymanie w lidze. Wiadomo jednak, że już teraz każda wygrana będzie nas podbudowywać. Będziemy robić wszystko, żeby punktować i nazbierać jak najwięcej oczek. Trzeba stworzyć w drużynie super klimat.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 100. Jacek Gmoch wybuchł śmiechem. Rozbawiły go własne lapsusy językowe [1/4]