PGNiG Superliga: mecz godny derbów. MMTS wyrwał w karnych zwycięstwo Enerdze Wybrzeżu

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: zawodnik MMTS Kwidzyn Robert Orzechowski (z prawej) i Michał Bednarek (z lewej) z Energi Wybrzeże Gdańsk
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: zawodnik MMTS Kwidzyn Robert Orzechowski (z prawej) i Michał Bednarek (z lewej) z Energi Wybrzeże Gdańsk

Cóż to było za spotkanie! Zawodnicy MMTS-u i Energi Wybrzeża zagrali tak, jak na derby przystało. Najpierw dominowali gospodarze, później świetny powrót do gry mieli gdańszczanie. Przy stanie 26:26 w karnych bezbłędny był MMTS i zdobył 2 punkty.

Od początku spotkania MMTS grał doskonale w obronie. Kamil Krieger niemal wyłączył z gry obrotowego Pawła Salacza, który jest mocnym punktem Energi Wybrzeża. Gdy gdańszczanie już znajdowali drogę do rzutu, w odpowiednim miejscu zawsze znajdował się Bartosz Dudek, który potrafił się doskonale ustawiać.

Pierwsze akcje w ofensywie należały do Michała Potocznego, który rzucił trzy pierwsze bramki dla swojej drużyny. Przewaga gospodarzy rosła, a szczypiorniści Energi Wybrzeża poruszali się po boisku jak dzieci we mgle, a gdy Artura Chmielińskiego pokonał Michał Peret, w 13. minucie, było już 8:2. Pogrom. W międzyczasie czerwoną kartkę za zupełnie niepotrzebny, ostry faul na Adrianie Nogowskim zobaczył Wojciech Prymlewicz.

Enerdze Wybrzeżu bardzo trudno wchodziło się w meczu, w końcu jednak gdańszczanie się obudzili. Rzucili trzy bramki z rzędu i zmniejszyli straty do czterech trafień. Ostatecznie I połowa zakończyła się rezultatem 14:9 i kwidzynianie byli dużo bliżej kompletu punktów.

ZOBACZ WIDEO Michniewicz zadowolony z transferu Kownackiego. "W Sampdorii często był piątym wyborem"

Trudno wytłumaczyć to, co się zdarzyło z grą MMTS-u Kwidzyn w pierwszej fazie drugiej połowy. Co prawda jeszcze w 36. minucie było 17:12, jednak od tego czasu sześć bramek z rzędu rzucili gdańszczanie! Ze szczególnie dobrej strony pokazał się Krzysztof Komarzewski, który popisał się też najpiękniejszą bramką w meczu, gdy dobił rzut kolegi. W końcu, po dynamicznej akcji Piotra Papaja, Energa Wybrzeże dokonała niemożliwego - wyszła na prowadzenie w teoretycznie przegranym spotkaniu.

Samokrytycyzm Tomasza Mochockiego. Czytaj więcej!

Przez chwilę zawodnicy MMTS-u odzyskali wigor i zaczęli przeważać. Po trzech bramkach z rzędu wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Wielki powrót Energi Wybrzeża do gry nie był jednak na marne. Lepiej zaczął bronić Artur Chmieliński, a liderem drużyny w ofensywie był wracający po kontuzji Adrian Kondratiuk. MMTS zaczął się gubić w ataku pozycyjnym i gdy kolejny raz kwidzynian ukłuł Komarzewski, było już 22:25!

Przy stanie 25:26 trener Lijewski poprosił o czas. Jego rady nie okazały się jednak skuteczne. Najpierw niecelnie rzucił Komarzewski, a bramkę na wagę doprowadzenia do rzutów karnych zdobył Michał Potoczny. W serii rzutów z siódmego metra bezbłędni byli gospodarze, którzy wykorzystali wszystkie cztery i zdobyli dwa punkty!

MMTS Kwidzyn - Energa Wybrzeże Gdańsk 26:26 k.4:1 (15:9)

MMTS: Dudek, Szczecina - Potoczny 8, Krieger 5, Kryński 4, Peret 3, Przytuła 3, Orzechowski 2, Nogowski 2, Rosiak, Adamski, Ossowski, Janiszewski
Karne: 7/8.
Kary: 8 min. (Krieger 4 min., Adamski, Janiszewski - po 2 min.).

Energa Wybrzeże: Chmieliński - Kondratiuk 8, Komarzewski 4, Sulej 3, Gajek 3, Papaj 3, Salacz 2, Frańczak 1, Wróbel 1, Janikowski 1, Bednarek, Prymlewicz, Adamczyk, Oliveira
Karne: 0/0.
Kary: 8 min. (Prymlewicz 2 min. - cz.k., Papaj, Bednarek, Janikowski - po 2 min.)

Sędziowie: M.Orzech, R.Orzech (Brodnica).

Źródło artykułu: