W tym roku obie drużyny grają bardzo dobrze i niezwykle trudno było wskazać faworyta. To jednak kaliszanie wspierani przez liczną grupę swoich kibiców od początku zaczęli przeważać. Doskonale w bramce spisywał się Łukasz Zakreta, który kilka razy skutecznie zniechęcał rywali do piłki ręcznej. Bramkarz Energi MKS-u zrobił różnicę, co wykorzystali jego koledzy.
Szybko Energa MKS Kalisz wyszła na prowadzenie, a kiedy Kirył Kniaziew posłał bombę z drugiej linii, po kwadransie gry było już 8:4 dla gospodarzy. Trener Jarosław Cieślikowski szybko zareagował i poprosił o czas. Zdawało się jednak, że nic to nie da. Wciąż skuteczny był Zakreta, akcje świetnie rozprowadzał Maciej Pilitowski, a z siódmego metra bezbłędny był Michał Drej. To po jego rzucie z karnego, na sześć minut przed przerwą było 11:7.
Horror Azotów z happy endem. Zobacz więcej!
Od tego momentu jednak zespół Patrika Liljestranda zaliczył bolesny przestój. Miała być spokojna przerwa, skończyło się na nerwach. Różnicę zrobili Stanisław Makowiejew i Damian Krzysztofik, którzy rzucili cztery bramki z rzędu dla swojej drużyny, doprowadzając do remisu. Zwycięstwo w I połowie dynamicznym kontratakiem zakończonym skutecznym rzutem zapewnił kaliszanom Marek Szpera. Wynik 13:12 mówił samo za siebie - obie drużyny czekała wojna po zmianie stron.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Niesamowita końcówka w Kwidzynie! Zadecydował rzut z połowy boiska!
W niedzielę obie drużyny grały falami. Tuż po przerwie świetnie w mecz wszedł Pilitowski i to dzięki jego dwóm akcjom znów Energa MKS wyszła na trzybramkowe prowadzenie. W obu drużynach koncert grali bramkarze - nie tylko Zakreta, ale również Rafał Stachera. Głogowian mocno wsparł w ataku Tomasz Klinger, który posyłał bardzo nieprzyjemne rzuty w kierunku kaliskiej bramki. Chrobry wyrównał, ale nie potrafił wyjść na prowadzenie. W końcu udało się to po bramce Stanisława Makowiejewa. W 42 minucie po raz pierwszy w meczu goście zyskali przewagę, którą do dwóch bramek różnicy powiększył Damian Wawrzyniak.
Kolejny raz w tym spotkaniu tuż po tym, jak jedna drużyna zaczęła prowadzić grę, rywale bardzo szybko o sobie przypominali. Energa MKS rzuciła trzy bramki z rzędu i po trafieniu Szpery, który był sercem zespołu z Kalisza znów Energa MKS wróciła na prowadzenie. Było 20:19, a do końca pozostał niespełna kwadrans.
Katastrofa PGE VIVE w ostatniej akcji. Zobacz więcej!
Gospodarze dopiero w końcówce meczu postawili kropkę nad "i". Wciąż bezbłędny podczas rzutów karnych był Drej, a dwie ważne akcje zmarnował Mateusz Czapla. Przy stanie 25:23, na 90 sekund przed końcem trener Liljestrand poprosił o czas. Bramkę zdobył Kamil Adamski i przypieczętował zwycięstwo swojej drużyny. Energa MKS wygrała 26:24, odnosząc trzecie zwycięstwo z rzędu. Chrobry nie poszedł za ciosem po ostatnim zwycięstwie z Azotami.
Energa MKS Kalisz - Chrobry Głogów 26:24 (13:12)
Energa MKS: Zakreta, Kapela - Drej 9, Szpera 5, Pilitowski 4, Kniaziew 3, Bałwas 3, Krytski 1, Adamski 1, Kwiatkowski, Bożek, Wojdak, Klopsteg
Karne: 7/7.
Kary: 6 min. (Kwiatkowski, Adamski, Bożek - po 2 min.).
Chrobry: Kapela, Stachera - Klinger 6, Makowiejew 6, Krzysztofik 4, Biegaj 2, Sadowski 2, Babicz 2, Orpik 1, Wawrzyniak 1, Tylutki, Bartczak, Podobas, Czapla
Karne: 2/3.
Kary: 6 min. (Bartczak 2 min. - cz.k., Krzysztofik, Wawrzyniak - po 2 min.).
Pod rozwagę działaczom i prezesowi Energa MKS Kalisz!