Po dwóch zwycięstwach, zawodnicy Energa Wybrzeże Gdańsk zostali rozgromieni przez PGE VIVE Kielce. Przegrali aż 29:42. - Ciągle powtarzałem moim zawodnikom, że graliśmy z innymi szczypiornistami mającymi dwie ręce i dwie nogi, nie z ludźmi z innej planety. Na boisku w pierwszej połowie kielczanie wyglądali jednak przy nas jak kosmici. My podeszliśmy do nich ze zbyt dużym respektem i to przykre - powiedział Thomas Orneborg, trener klubu z Gdańska.
Kielczanie przyjechali w ośmiu zawodników z pola, jednak w I połowie nie zważali na to i zniszczyli gdańszczan tempem. - To prawda, problemem było to, że zdobywali bramki zarówno z kontrataku, jak i z rozegrania, koła i skrzydeł. My próbowaliśmy obrony 5:1, jednak nie potrafiliśmy w defensywie wytrzymać fizycznie - przyznał Orneborg.
Pewna wygrana PGE VIVE w Gdańsku. Zobacz więcej!
We wtorkowym spotkaniu Duńczyk próbował różnych wariantów, jak choćby zdejmowanie Artura Chmielińskiego i wstawianie siódmego zawodnika ofensywnego. Czy to próby przed play-outami? - Chciałem, byśmy zdobyli więcej bramek. Wiem jednak, że sporo nas to kosztowało i mogło momentami wyglądać głupio, szczególnie w takim spotkaniu w którym łatwo było popełnić błąd. Nie mieliśmy jednak nic do stracenia i chciałem przetestować również ten wariant - odpowiedział Duńczyk.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: kontrolowana wygrana Gwardii nad Górnikiem
Thomas Orneborg prowadzi Energę Wybrzeże od kilku tygodni. W jakim procencie jest to już jego drużyna? - Nie mamy za dużo czasu, ale staramy się wprowadzać jakieś zmiany. Pracujemy nad kondycją fizyczną, trochę więcej biegamy, chociaż nie mamy na to dużo czasu. To małe zmiany, nie można wszystkiego przestawiać w kilka tygodni. Budujemy bazę na play-outy - stwierdził.
Moryto królem strzelców, Kondratiuk drugi. Zobacz więcej!
Po zwycięstwie z Górnikiem Zabrze, Energa Wybrzeże wygrało w Gdyni z Arką potwierdzając, że jednak potrafi grać również z zespołami ze swojej półki. To spotkanie dało wiele odpowiedzi. - Wygraliśmy, jednak i tak nie wszystko było idealne. W ciągu kilku pierwszych minut wyszliśmy na prowadzenie 7:1 i straciliśmy koncentrację. Oczywiście dobrze było patrzeć na zespół, gdy znów wróciliśmy do dobrej gry i zrobiliśmy różnicę w drugiej połowie. Gdy stracimy koncentrację w innych spotkaniach play-outów, może być problem - podsumował Thomas Orneborg.