Trudna misja Arki. Gdynianie zdziesiątkowani przed walką o utrzymanie

Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: Dawid Przysiek
Materiały prasowe / PGNiG Superliga / Na zdjęciu: Dawid Przysiek

Jeden bramkarz w kadrze, 11 zawodników w protokole meczowym. Arkę Gdynia dopadła plaga kontuzji i przed rywalizacją o utrzymanie klub sięgnął po nowego-starego zawodnika, Borysa Brukwickiego.

Sytuacja Arki Gdynia jest nie do pozazdroszczenia. Od kilku tygodni jedynym zdrowym bramkarzem pozostaje Maciej Pieńczewski. Mateusz Zimakowski zerwał więzadła krzyżowe w kolanie, a w trakcie sezonu do pierwszoligowej Gwardii Koszalin odszedł Jakub Michalczuk. - W trakcie zajęć wspomaga nas junior, ale pracujemy jeszcze nad transferem bramkarza z niższej ligi - zapowiada trener Dawid Nilsson.

Od dłuższego czasu poza treningami pozostaje Jakub Olszewski (odnowił mu się poważny uraz kolana) i przez wiele miesięcy nie wróci do gry. Do sprawności dochodzi za to Krystian Wołowiec, ale Arka zdecydowała się na transfer rozgrywającego. Do drużyny wrócił wypożyczony do pierwszoligowego Sokoła Porcelana Lubiana Kościerzyna Borys Brukwicki. Na dalsze decyzje czeka obrotowy Mateusz Rutkowski, który złamał palec.

Tak czy inaczej, gdynianie mają duże problemy kadrowe. W ostatnim spotkaniu ligowym z Gwardią Opole wystąpili w 11-osobowym składzie. To zresztą norma od kilku kolejek.

Arka była zdecydowanie najsłabszą drużyną Superligi, zgromadziła trzy punkty, ale w walce o utrzymanie wszystko zacznie się od nowa. Sześć drużyn przystąpi do rywalizacji z zerowym dorobkiem, wcześniejsze dokonania nie będą miały znaczenia.

Ostatni zespół spadnie z PGNiG Superligi, przedostatnia drużyna zagra baraż z wicemistrzem I ligi.

ZOBACZ: Piotrkowianin uratował siódme miejsce

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kibice wymusili zwolnienie trenera Arki? "Siła nacisku ma znaczenie"

Komentarze (0)