Marcin Górczyński, WP SportoweFakty: Po porażce 18:26 można było mieć obawy o przebieg spotkania w Halle, ale przynajmniej przed przerwą udało się prawie maksymalnie wypełnić plan. Jest pan zadowolony z zespołu?
Patryk Rombel, trener kadry szczypiornistów: Idealnie byłoby, gdybyśmy do przerwy utrzymali prowadzenie. Mecz się ułożył dobrze w pierwszej części, ale przede wszystkim dlatego, że zespół wziął do serca nasze uwagi, które mieliśmy po meczu w Gliwicach. Naprawdę dużo czasu poświęciliśmy na indywidualną i drużynową analizę pierwszego występu, cieszę się, że to przyniosło skutek. Mieliśmy wątpliwości, czy uda się w tak krótkim czasie wyeliminować nieporozumienia. Nie ma co ukrywać, że w Gliwicach popełniliśmy mnóstwo błędów, a w rewanżu pomyłki udało się zredukować. Oczywiście nadal zdarzały się straty, ale chłopakom należą się pochwały, bo bardzo rzetelnie podeszli do swoich zadań. Z drugiej strony udana połowa nie powinna nas uspokajać, nie o to przecież chodzi w piłce ręcznej.
Drugie spotkanie w roli środkowego rozegrał Michał Daszek. Wygląda na to, że kolejne trzy dni wspólnych treningów bardzo mu pomogły.
Biorę na siebie całą odpowiedzialność za tę decyzję. Dajmy Michałowi czas i spokój. Jest bardzo inteligentny, szybko adaptuje się do nowych sytuacji. Bezpośrednio po meczu w Gliwicach rozmawialiśmy o błędach, sam wspominał o tych sytuacjach, do których miałem zastrzeżenia.
ZOBACZ: Kolejka sensacji w el. ME 2020
Przyzna pan, że w Halle zagrał znacznie lepiej?
Myślę, że z meczu na mecz będzie wyglądał korzystniej, zresztą występ w Niemczech tylko to potwierdza. Wierzę, że nie będzie potrzebował tylu spotkań, ile niektórym się wydaje. Myślę, że ma odpowiednie walory motoryczne i indywidualne wyszkolenie, by pomóc nam na środku.
ZOBACZ WIDEO Wielkie emocje i awantura po meczu! AC Milan pokonał Lazio Rzym [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Brakło wsparcia z lewego rozegrania? Tomasz Gębala nie miał swojego dnia.
Wiadomo, że nie chodzi o to, by Tomek oddawał po 10 rzutów w połowie. Miał kilka okazji, na jego koncie dwa gole. Ważne, żebyśmy wszyscy nauczyli się nowego systemu ataku, ścieżek poruszania, ustawiania, bo z tego wynikają nieporozumienia. To dotyczy Tomka, jak i reszty zespołu. Czasu potrzebowali też obrotowi, podania tym razem częściej docierały do koła.
Za czasów Piotra Przybeckiego kadra często opierała grę na szybkich wznowieniach i indywidualnych akcjach skrzydłowych. Reprezentacja Patryka Rombla będzie rzadziej korzystać z tego elementu?
Próbowaliśmy, ale w trakcie zgrupowanie nie zdążyliśmy poświęcić temu należytej uwagi. Najbardziej zależało nam na obronie i postawiliśmy nacisk na ten element. Czas na szybki środek jeszcze przyjdzie. Będziemy chcieli z niego korzystać, mamy przecież do dyspozycji Arka Morytę, Piotrka Jarosiewicza czy Przemka Krajewskiego. Nie sztuką jest biegać do każdej akcji, ale trzeba przygotować warianty.
Postęp był widoczny w jeszcze jednej kwestii - akcje nabrały tempa.
Oglądając wideo po pierwszym spotkaniu, abstrahując od liczby błędów własnych, doszliśmy do wniosków, że chęć pokazania się chyba trochę sparaliżowała i zawodnicy nie wykonywali swoich zadań, pojawiły się niedokładności. Przez to można było odnieść wrażenie, że grali wolniej. W Niemczech po prostu praca przyniosła efekty. Myślę, że poprawiliśmy się o jakieś 20-30 proc. Dalej są olbrzymie rezerwy.
Podczas ostatniego czasu oddał pan głos zawodnikom, sami decydowali o rozegraniu akcji. To będzie nowy standard w kadrze?
Zawodnicy znają nasze warianty, które przygotowujemy wcześniej. Staram się reagować na bieżąco - jeśli widzę taką potrzebę, to mówię, co powinniśmy zagrać. Przykładowo pogubiliśmy się w pierwszej połowie i zwróciłem uwagę, jak należy przeprowadzić akcję. Widząc dużą pewność siebie u zawodników, uznaję, że panują nad sytuacją i mogą sami zdecydować.