Michał Daszek: Porażka z Izraelem była niedopuszczalna. Musimy zmazać plamę

Newspix / Michał Chwieduk / Na zdjęciu: Michał Daszek
Newspix / Michał Chwieduk / Na zdjęciu: Michał Daszek

Michał Daszek został podstawowym środkowym rozgrywającym reprezentacji Polski. - Nie ma rzeczy, których nie da się wytrenować. Postaram się udźwignąć ten ciężar i spłacić kredyt zaufania. Nie boję się wyzwania - mówi skrzydłowy Orlen Wisły Płock.

W tym artykule dowiesz się o:

Kamil Kołsut: Jak czuje się pan w roli środkowego?

Michał Daszek (reprezentant Polski): Dobrze. Cieszę się, że jestem w stanie pomóc drużynie narodowej także w takiej roli. Mogę oczywiście być dalej skrzydłowym, ale jeżeli trener Patryk Rombel widzi mnie na środku, to nie ma dyskusji. Wiem, że przede mną dużo pracy. Kiedyś miałem styczność z grą na środku, ale bardzo krótko. Czeka mnie dużo nowego. Zacząłem od meczu z Niemcami, więc nie był to łatwy debiut.

Jeśli się sprawdzać, to tylko na tle takiego rywala.

Też tak uważam. Najlepiej sprawdzać się z najlepszymi. Wiem, że mam nad czym pracować.

Pamięta pan, jak o swojej roli w reprezentacji Polski mówił kiedyś Jakub Wawrzyniak?

Mam w piłce nożnej zaległości.

ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Milik odrodził się po fatalnej kontuzji! "To jego najlepszy moment w karierze"

Zastępował w kadrze zawodnika, który nie istnieje.

U nas w składzie jest Maciej Pilitowski, który - choć nie ma zbyt dużego doświadczenia reprezentacyjnego - wykonuje na środku świetną robotę. Dużo uczę się zarówno od niego, jak i od młodszych: Bartosza Kowalczyka, Jakuba Morynia. Nie mamy od dłuższego czasu w kadrze środkowego na poziomie reprezentacyjnym, ale mam nadzieję, że to się zmieni. Czeka nas fajna rywalizacja o miejsce w składzie.

Trener Rombel stawia sprawę jasno: numer jeden to Michał Daszek.

Postaram się udźwignąć ten ciężar i spłacić kredyt zaufania. Nie ma rzeczy, których nie da się wytrenować. Jestem dobrej myśli. Nie boję się tego wyzwania.

Jak długo przygotowywał się pan do gry na środku?

Mentalnie - około miesiąca. O mojej nowej roli w kadrze selekcjoner poinformował mnie tuż po rozpoczęciu pracy. Od początku zgrupowania skupiałem się tylko i wyłącznie na tej pozycji. Trening i mecz to jednak dwie zupełnie inne rzeczy. Wiadomo, że brakuje mi ogrania. Trochę czasu na środku spędzałem też podczas treningów w klubie. Nie było tego dużo, 10-15 minut, bo mieliśmy trudny kalendarz.

Trener Orlen Wisły Xavier Sabate nie miał z tym problemu?

Nie, trener jest tolerancyjny i otwarty na tego typu rozwiązania. Liczę na jego doświadczenie oraz pomoc.

Jak ocenia pan dwumecz z Niemcami?

Mieliśmy się skupić na realizacji konkretnych założeń, nie na wyniku. W pierwszym meczu nie wyglądało to najlepiej. Sam popełniłem za dużo prostych błędów i nie wiem, z czego wynikały. W rewanżu wyglądało to już lepiej. Czas będzie działał na naszą korzyść.

Kiedy pod koniec meczu rewanżowego przegrywaliście trzema golami, nie było ryzyka, kontry, gonienia wyniku. Dlaczego?

Będziemy to analizować. Jeżeli chodzi o końcówkę meczu, mamy sobie dużo do zarzucenia. Podczas zgrupowania nie mieliśmy czasu, żeby dopracować kontrę. Kiedy nie udało się ruszyć z nią w pierwsze tempo, to zatrzymaliśmy akcję, żeby spokojnie ustawić atak. Moim zdaniem: słusznie. Na pewno w kolejnych meczach będzie to wyglądało lepiej.

Podczas ostatniej przerwy trener Rombel pytał was, którą akcję chcecie zagrać.

Od początku zgrupowania powtarzał, że to ma być nasza kadra i każdy zawodnik może brać udział w tworzeniu taktyki ataku oraz obrony. Nie jest tak, że trener narzuca zagrywkę, którą musimy wykonać w konkretny sposób. Jeśli ktoś ma uwagi, wszyscy ich słuchamy. Po pierwszym meczu mogliśmy wyselekcjonować zagrywki, które wychodziły i te, które należy odrzucić. Tak to będzie funkcjonowało w przyszłości. Grając przez 50-55 minut sami jesteśmy w stanie pod koniec spotkania ocenić i zdecydować, jaka akcja przyniesie lepszy rezultat.

Do końca eliminacji mistrzostw Europy zostały dwa mecze: z Kosowem i Izraelem. Cztery punkty to jedyny scenariusz?

Nie ma innego wyjścia. Musimy wygrać oba mecze i zmazać plamę z Izraela. To, co się tam wydarzyło, było niedopuszczalne. Nie zlekceważyliśmy rywala, zawiodła raczej koncentracja. Nie powinniśmy do tego dopuścić. Ten mecz już jednak za nami, nic z nim nie zrobimy. Najważniejsze, że wciąż wszystko zależy od nas.

Autor na Twitterze:

Źródło artykułu: