Fatum nad Górnikiem. Wielka smuta w Zabrzu

To nie tak miało wyglądać. Rewelacyjna faza zasadnicza, a w ćwierćfinałach plaga kontuzji wśród rozgrywających i porażka z MMTS-em Kwidzyn 26:31. Gracze NMC Górnik Zabrze przeżywają deja vu z zeszłego sezonu.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
gracze Górnika Zabrze Newspix / MICHAL CHWIEDUK / FOKUSMEDIA.COM.PL / Na zdjęciu: gracze Górnika Zabrze
Wyniki zabrzan z tego sezonu rozbudziły apetyty nie tylko ich kibiców, ale także fanów piłki ręcznej w Polsce. Półfinałowa rywalizacja z Orlenem Wisłą Płock zapowiadała się arcyciekawie, Nafciarze mogli obawiać się dwumeczu. Problem w tym, że NMC Górnik wyłożył się na pierwszej przeszkodzie.

Z MMTS-em Kwidzyn nie mogli zagrać kontuzjowani rozgrywający Ignacy Bąk, Szymon Sićko i Aleksandr Tatarincew. Trener Rastislav Trtik wpisał do protokołu tylko Rafała Glińskiego, Łukasza Gogolę, nie w pełni zdrowego Michała Adamuszka i Iso Sluijtersa. Przed przerwą stracił pierwszego z nich - były reprezentant Polski padł po jednym z rajdów i błyskawicznie wezwał pomoc. Wyglądało na to, że Gliński doznał poważnego urazu łydki (diagnoza na razie nieznana). Przed końcem spotkania zdołał tylko usiąść na ławce, by wspierać kolegów radami.

- Graliśmy bez trzech rozgrywających i tak jak przewidywaliśmy było nam bardzo ciężko, a potem wypadł jeszcze Rafał Gliński. Sam Iso Sluijters nie mógł wygrać nam meczu - skwitował trener Rastislav Trtik.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Mecz w Gdańsku obnażył polską piłkę. "Nikt nie powinien dolewać oliwy do ognia"

Kontuzja Glińskiego okazała się początkiem końca. Między 40. a 55. minutą Górnik rzucił tylko jedną (!) bramkę. Przewaga MMTS-u urosła w mgnieniu oka, katem okazał się wychowanek klubu, Andrzej Kryński. Po stronie zabrzan nawarstwiały się błędy, Krzysztof Szczecina seryjnie odbijał piłki (ZOBACZ). W dodatku, na 10 minut przed końcem, Marek Daćko zaatakował rękę rzucającą Kamila Kriegera i zostawił sędziom wyboru, obejrzał czerwoną kartkę.

- Mamy deja vu z zeszłego roku - przyznał skrzydłowy Bartłomiej Tomczak. Wówczas przed ćwierćfinałami z Gwardią kontuzję wyeliminowały z występów bramkarzy, Mateusza Korneckiego i Martina Galię.

- Okazało się, że w Superlidze najlepiej zachować rezerwy na ćwierćfinały. Ten etap nie odzwierciedla całego sezonu, tylko aktualną formę - ocenił Trtik, który rok temu zgłaszał wiele pretensji do sytemu rozgrywek.

Sytuacja jest analogiczna - Górnik zachwycał w rundzie zasadniczej, nawet bardziej niż w zeszłym sezonie. Pokonał Wisłę Płock w Orlen Arenie, ograł Azoty, Gwardię, nie dał rady tylko PGE VIVE Kielce. Drugi ćwierćfinał z MMTS-em zatarł dobre wrażenie.

Gracze Górnika nie ukrywali przygnębienia, kończyli spotkanie ze zwieszonymi głowami. Po raz piąty z rzędu ćwierćfinał okazał się przeszkodą nie do przejścia. Ostatni raz zabrzanie grali o medale w 2014 roku, jeszcze z Mariuszem Jurasikiem na parkiecie.

ZOBACZ: w półfinale powtórka ligowego klasyku

- Gramy drugi super sezon, nawet rewelacyjny. Cóż z tego, skoro przychodzą ćwierćfinały i nie potrafimy udźwignąć presji. Gratulujemy MMTS-owi, bo był lepszy - dodał podłamany Tomczak.

Pierwszy mecz zakończył się zwycięstwem Górnika 21:19.

Czy Górnik potrzebuje rewolucji kadrowej?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×