Kamil Kołsut z Kolonii
Drużyna z Kielc lubi dokonywać rzeczy niezwykłych. Trzy lata temu PGE Vive potrafiło w finale Ligi Mistrzów odrobić dziewięć goli straty i zdobyć trofeum, a w tym sezonie podopieczni Tałanta Dujszebajewa wyrzucili z rozgrywek napędzany petrodolarami Paris Saint-Germain HB.
- Reprezentacja Polski już w przeszłości wiele razy pokazywała kibicom, że w piłce ręcznej wszystko jest możliwe. My nigdy się nie poddajemy, zawsze walczymy do końca. W najbliższym meczu z Veszprem nie jesteśmy faworytem, i bardzo dobrze. Nie mamy obciążenia, a damy z siebie wszystko. Będziemy walczyć jak lwy - zapowiada prezes Servaas w rozmowie z WP SportoweFakty.
Vive walczy z Veszprem. Trzy lata po niemożliwym -->
Jego zespół po drodze do turnieju Final Four pokonał wiele przeszkód. Latem klub miał problemy z dopięciem budżetu i zawodnicy oraz sztab szkoleniowy zgodzili się na obniżkę pensji. Jesienią oraz wiosną drużynę męczyły problemy zdrowotne. Trener Dujszebajew w LM ani razu nie miał okazji wypełnić w protokole meczowym wszystkich szesnastu miejsc.
ZOBACZ WIDEO Liga Mistrzów. Petar Nenadić: Mamy równe szanse na finał. Nie mamy przed sobą sekretów
- Problemy łączą ludzie. Nas scementowały. Mamy w klubie bardzo dobrą atmosferę, jesteśmy jedną rodziną. Zarówno my, jak i Veszprem dysponujemy świetnym zespołem. Może na papierze ich skład jest lepszy, ale my mamy silniejsze serca. Ważne, że to na rywalach ciąży presja - podkreśla prezes mistrzów Polski.
Sobotni mecz rozpocznie się o godzinie 15:15. W drugim półfinale o 18:00 FC Barca Lassa zmierzy z Vardarem Skopje. Dla Servaasa to właśnie Hiszpanie są głównym kandydatem do zdobycia trofeum. - Mają najsilniejszą drużynę, ale w Kolonii faworyci nie zawsze wygrywają. To turniej, w którym może zwyciężyć każdy. I to jest piękne - kończy.
Davis kontra Dujszebajew. Uczeń chce pokonać mistrza -->
Autor na Twitterze: