Kamil Kołsut z Kolonii
Mistrzowie Polski zdołali ostudzić piekło, zatopili krakena. Podopieczni Talanta Dujszebajewa najpierw - po prawdopodobnie najlepszym meczu w dziejach klubu - rozbili w Kielcach tankowaną petrodolarami potęgę (34:24), a później obronili przewagę na wyjeździe w rozgrzanej emocjami hali Pierre'a de Coubertina (26:35). I po trudnym, znaczonymi kłopotami sezonie, wyrzucili z rozgrywek najpotężniejszy klub świata.
- Problemy łączą, nas scementowały. Czujemy się jak rodzina, będziemy w półfinale walczyć jak lwy - mówi nam prezes Bertus Servaas. I podkreśla, że jego zespół do rywalizacji w Kolonii przystępuje bez presji. PGE VIVE już tylko może, to rywale muszą.
20 procent mistrza
Latem w Kielcach było kiepsko. Władze klubu nie spięły budżetu, zawodnicy oraz sztab szkoleniowy zgodzili się na ucięcie jednej piątej pensji. W Lidze Mistrzów zespół grał w kratkę, przeszkadzały kontuzje. Zdarzyło się, że na wyjazdowy mecz z Veszprem (27:29) trener Dujszebajew mógł zabrać ledwie dwunastu zawodników.
ZOBACZ WIDEO Dujszebajew: Wspomnienia z Kolonii? Pamiętam, że dwa lata z rzędu tam nie byliśmy
Wiosną jeden dwumecz odmienił wszystko. Dziś kielczanie wciąż mają szanse na drugą w dziejach klubu potrójną koronę, bo zdobyli już mistrzostwo i Puchar Polski. Niewykluczone też, że pozbawili bogaczy z PSG ostatniej szansy na wygranie Ligi Mistrzów, bo plotki o tym, że szejkowie zrezygnują z inwestycji we francuskiego giganta, wciąż są w sportowym świecie żywe.
Wzorzec Servaas
Kielczanie przekroczyli plan. Kadra zespołu wciąż jest placem budowy, awans do Final Four celem miał być w przyszłym sezonie. To też dowód na to, że PGE VIVE jest na tle polskiego sportu ewenementem: precyzyjnie planuje odległą przyszłość, pieniądze inwestuje rozsądnie, sukces szyje na swoją miarę. Wzorzec z Sevres, albo "wzorzec Servaas", jeśli chcielibyśmy zahaczyć o nazwisko prezesa - architekta sukcesu.
Mistrzowie Polski są w final Four, choć gdyby wrzucić ich do finansowego rankingu ligi niemieckiej, bliżej byłoby im środka niż czołówki tabeli. Mówi się, że w tym sezonie budżet klubu wynosi 4-5 milionów euro, a to ledwie ćwiartka tego, co mogą wydać władze PSG. Ponad trzy razy tyle mają w kasie władze Barcelony i Veszprem, do "dyszki" zbliża się nieobecny w Kolonii THW Kiel.
VIVE. Jak wygrać Ligę Mistrzów i nie zwariować -->
Kadra na lata
Walkę o podpisy zawodników mistrzowie Polski często wygrywają nie zasobnością portfela, ale sposobem. Taki Blaż Janc - jeden z najlepszych leworęcznych zawodników na świecie - dwa lata temu wolał Kielce od Barcelony. Z drugiej strony na niektórych wciąż jeszcze działa magia nazwy i grubość portfela, bo latem niemal na pewno PGE VIVE na Dumę Katalonii zamieni wybitny Chorwat Luka Cindrić.
To będzie dla kielczan strata, ale Servaas zawsze ma plan B. Budowę kadry planuje w kilkuletniej perspektywie, już dziś kibice znają większość składu na sezon 2020/21. Tworząc kadrę pielęgnują "kieleckie DNA": stawia głównie na graczy z Bałkanów, innych obcokrajowców w klubie można policzyć na palcach jednej ręki. I szkoda tylko, że w zespole kurczy się kolonia Polaków, bo w kraju kandydatów godnych gry dla PGE VIVE brakuje.
Kadra PGE VIVE Kielce
Sezon 2018/19 | Sezon 2019/20 | Sezon 2020/21 |
---|---|---|
Vladimir Cupara | Andreas Wolff | Andreas Wolff |
Filip Ivić | Mateusz Kornecki | Mateusz Kornecki |
Mateusz Jachlewski | Mateusz Jachlewski | |
Angel Fernandez | Angel Fernandez | Angel Fernandez |
Arkadiusz Moryto | Arkadiusz Moryto | Arkadiusz Moryto |
Blaż Janc | Blaż Janc | |
Michał Jurecki | Doruk Pehlivan | Doruk Pehlivan |
Władysław Kulesz | Władysław Kulesz | Władysław Kulesz |
Marko Mamić | ||
Mariusz Jurkiewicz | ||
Luka Cindrić | Igor Karacić | Igor Karacić |
Daniel Dujszebajew | Daniel Dujszebajew | Daniel Dujszebajew |
Alex Dujszebajew | Alex Dujszebajew | Alex Dujszebajew |
Krzysztof Lijewski | Krzysztof Lijewski | |
Branko Vujović | Branko Vujović | |
Artsem Karalek | Artsem Karalek | Artsem Karalek |
Julen Aguinagalde | Julen Aguinagalde | Nicolas Tournat |
VIVE to jest potęga
Rozsądek i polot sprawiły, że kielczanie są dziś jednym z najbardziej utytułowanych klubów ostatniej dekady w Europie. Od momentu wprowadzenia rozgrywek Final Four w LM (sezon 2009/10) VIVE było w Kolonii trzy razy, wygrało cztery mecze (4-0-2). Dwa razy kończyło się to trzecią lokatą, raz triumfem. Lepszy bilans mają tylko FC Barca Lassa (7-0-5) oraz THW Kiel (5-0-7).
Tegorocznych zmagań w 20-tysięcznej Lanxess Arenie PGE VIVE nie zaczyna jako faworyt. Więcej: zdaniem niektórych akcje kielczan stoją najniżej. Wszyscy uczestnicy turnieju Final Four rywalizowali w tej samej grupie Ligi Mistrzów. Kielczanie awansowali do kolejnej rundy z czwartego miejsca, na dwanaście możliwych punktów z Barceloną, Veszprem i Vardarem Skopje zdobyli dwa.
Czas underdogów
Inna sprawa, że w Kolonii prawie nigdy nie wygrywa faworyt. Od 2016 roku zawsze trofeum podnosił kapitan drużyny (kolejno: PGE VIVE, Vardar, Montpeiller), na którą wcześniej pieniądze stawiali rozrzutni optymiści. A i kielczanie są dziś w dużo lepszej sytuacji kadrowej niż podczas fazy grupowej. Lista kontuzjowanych skurczyła się do dwóch nazwisk, mecze w Kolonii z trybun obejrzą odchodzący z klubu Michał Jurecki oraz Daniel Dujshebajew.
Rywale mistrzów Polski traktują z szacunkiem. - Pokonali dziesięcioma golami PSG, więc co tu więcej dodawać? - mówi nam legenda węgierskiej piłki ręcznej Laszlo Nagy. A obrotowy Vardaru Skopje Stojancze Stoiłow dodaje: - Mamy w tym turnieju jednego faworyta, jest nim Barcelona. Trzy pozostałe ekipy pełnią rolę "underdoga". To wszystko jednak tylko przewidywania. Kiedy zaczyna się mecz, faworytów już nie ma, Final Four może wygrać każdy.
Ostatni bastion
Sukces podopiecznych Dujszebajewa byłby jak oaza pośród pustyni polskiej piłki ręcznej. Na granicy zmiany pokolenia, w czasach wielkiej smuty, kiedy kibice muszą przyjmować na klatę kolejne wpadki reprezentacji, potrzeba szczypiorniakowi ożywczego impulsu, sukcesu, bomby entuzjazmu.
Tałant Dujszebajew: Nie lubię gryźć się w język -->
Starcie z Veszprem będzie wielkim rewanżem za 2016 rok, kiedy kielczanie w drugiej połowie finału odrobili dziewięć goli straty i po serii rzutów karnych wyrwali Węgrom trofeum. - Trudno nam o tamtym meczu zapomnieć, ale to już przeszłość. Musimy się skupić na kolejnym spotkaniu - podkreśla Nagy. - To historia. Przed nami kolejny mecz, zupełnie nowe wyzwanie - dodaje obrotowy PGE VIVE, Julen Aguinagalde.
Mistrzowie Polski rozpoczną sobotnie spotkanie o 15:15. Początek drugiego półfinału - Barcelona zmierzy się z Vardarem Skopje - zaplanowano o 18:00.
Autor na Twitterze: