ZPRP stanął pod murem. Musi płacić Leszkowi Krowickiemu

Materiały prasowe / ZAGŁĘBIE LUBIN / Na zdjęciu: Leszek Krowicki
Materiały prasowe / ZAGŁĘBIE LUBIN / Na zdjęciu: Leszek Krowicki

Brzmi to nieprawdopodobnie, ale kontrakt selekcjonera szczypiornistek Leszka Krowickiego jest tak skonstruowany, że nawet po zwolnieniu ZPRP będzie musiał mu płacić do... sierpnia 2020 roku. To właściwie wyklucza zatrudnienie zagranicznego trenera.

Los Leszka Krowickiego wisi na włosku, a właściwie jest przesądzony, bo większość Rady Trenerów wydała negatywną opinię na temat jego dalszej pracy z kadrą. Ostateczną decyzję podejmie prezes Andrzej Kraśnicki, prawdopodobnie stanie się to podczas zarządu ZPRP (19 lipca). Pytanie jednak, co dalej z reprezentacją szczypiornistek.

ZOBACZ: Wisła wierzy w Igropulo

Według informacji sport.tvp.pl, związek nie za bardzo ma pomysł, jak wyjść z tej sytuacji z twarzą. Gdy latem 2016 roku Krowicki podpisywał umowę, ZPRP zgodził się na zapis, według którego selekcjoner będzie otrzymywał sowitą pensję (ponad 10 tys. euro) do sierpnia 2020 roku, nawet w przypadku przedterminowego zwolnienia. Dla szkoleniowca była to gwarancja na przyszłość, bo dla Biało-Czerwonych zostawił po roku niemiecki Oldenburg. Zupełnie nieistotny jest fakt, że trener nie spełnił swojego zadania i nie awansował ze szczypiornistkami do igrzysk w Tokio. Polki odpadły w przedbiegach, ponosząc klęskę w el. MŚ 2019 z Serbkami. Tym samym zamknęła się przed nimi ostatnia furtka do turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk.

Sporo mówiło się o tym, że następcą Krowickiego powinien zostać cudzoziemiec. Wydatki na kontrakt dotychczasowego selekcjonera są jednak tak duże, że ZPRP nie może sobie pozwolić na zatrudnienie fachowca spoza kraju, którego wymagania zapewne przekraczałyby dotychczasową pensję Krowickiego. Brzmi absurdalnie, ale wszystko wskazuje na to, że taka jest polska rzeczywistość.

ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa]

Według naszych informacji i TVP Sport, reprezentację może przejąć Andrzej Niewrzawa. Szkoleniowcowi Startu Elbląg nie można odmówić rozeznania w temacie i osiągnięć, ale na jego korzyść (zresztą tyczy się to tez innych polskich trenerów) przemawia szczególnie jeden fakt - jest w stanie podjąć się zadania za mniejsze wynagrodzenie. W porównaniu do kandydatów spoza Polski - za pół ceny. No chyba, że związek zostawi Krowickiego na stanowisku, skoro nadal musi mu płacić.

Czas biegnie, pod koniec września ruszają el. ME 2020. 

ZOBACZ: Istotna zmiana w regulaminie Superligi