Mówisz Islandia, myślisz gejzery i... piłka ręczna. Chociaż na dalekiej północy szczypiorniak jest sportem narodowym, to tamtejsza liga uchodzi za niezbyt mocną, wręcz słabą i półamatorską. Bardziej utalentowani gracze od razu są wyławiani przez najlepszych w Europie, kluby do tej pory nie podbiły rozgrywek pucharowych. Paweł Kiepulski wyprowadza nas jednak z błędu: - To był wspaniały czas. Do końca życia nie zapomnę sezonu na Islandii. Poznałem kapitalnych ludzi i poznałem zupełnie inną piłkę ręczną.
Polak po zeszłorocznym rozstaniu z Meblami Wójcik Elbląg długo nie mógł znaleźć nowego zespołu, aż w końcu podjął największe wyzwanie w karierze - trafił do wicemistrza Islandii, Selfoss. Szybko przekonał się, że wyobrażenia znacznie różnią się od rzeczywistości.
ZOBACZ: Polacy mają preeliminacje MŚ z głowy
- Może liga islandzka brzmi egzotycznie, ale wszystko jest dobrze zorganizowane i stabilne. Piłka ręczna stoi tam na bardzo wysokim poziomie. Zaryzykuję i powiem, że spokojnie najlepsze drużyny mogłyby rywalizować o medal w naszej Superlidze. Nie mają jednak tak silnych zespołów jak Vive i Wisły, to największa różnica. Tak naprawdę do końca nie wiadomo, kto sięgnie po mistrzostwo. Ludzie kochają handball, a kibice w Selfoss byli wspaniali. Wspierali nas na boisku, jak i poza nim. Jeździli za nami na wszystkie mecze, nawet te w europejskich pucharach.
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa]
Fani Selfoss mieli dużo powodów do radości. Wprawdzie w Pucharze EHF Kiepulski i koledzy odpadli przed fazą grupową (po dwumeczu z Azotami Puławy), ale po kilku miesiącach w mieście zapanowała euforia. Selfoss sięgnęło po pierwsze mistrzostwo w historii. - Radość i duma ludzi wspierających nas i towarzyszące temu emocje - uczucie nie do opisania. Żałuję, że dopiero teraz dostałem możliwość takiej wyjazdu - przyznaje.
Niezapomniane wspomnienia zapewniły nie tylko sukcesy w lidze. Wyjazd do Islandii to także uczta dla oczu. - Zwiedziłem sporą część przepięknego kraju. Na każdym kroku spotykaliśmy wodospady, gorące źródła, mnóstwo gejzerów. Jadąc na północ z Selfoss, podczas jednej podróży, można doświadczyć wszystkich pór roku jednego dnia. No i niesamowita zorza polarna. Każdemu, kto kocha piękne widoki, polecam raz w życiu wybrać się do Islandii - mówi.
Polak dobrze poznał m.in. możliwości swojego kolegi z szatni, Haukura Thrastarsona, rewelacyjnego nastolatka, którym interesuje się pół Europy, łącznie z PGE VIVE Kielce. - To wielki talent, jakich zresztą nie brakuje na Islandii. Dodatkowo dobrze poukładany i skromny. Wróżę mu świetną karierę - przepowiada były bramkarz MMTS-u Kwidzyn.
ZOBACZ: Prestiżowe wyróżnienie dla Moryty
Pomimo trzyletniej umowy, Kiepulski postanowił już teraz wrócić do kraju. - Zdecydowałem się na powrót, ponieważ mam wspaniałą rodzinę, która dużo już dla mnie poświęciła. Taki wyjazd byłby zbyt dużą zmianą, szczególnie dla dzieci - wyjaśnia.
Teraz priorytetem jest znalezienie klubu na nowy sezon. Nie będzie to łatwe zadanie, bo w tym momencie większość zespołów ma zamknięte kadry.
Pytanie do "fanów" Vive. Co o tym sądzicie, w świetle jazdy po Cindriču i Cuparze?