Liga Mistrzów. Orlen Wisła Płock - Kadetten Schaffhausen. Nafciarze na zakręcie

WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Ziga Mlakar
WP SportoweFakty / Kuba Hajduk / Na zdjęciu: Ziga Mlakar

To dopiero początek sezonu w Lidze Mistrzów, ale po porażce w Czechowie Orlen Wisła Płock postawiła się pod ścianą. Jeśli nie wygra u siebie z Kadetten Schaffhausen, to po dużych ambicjach może pozostać tylko wspomnienie.

Los nie ułatwił zadania, bo przydzielił Wiśle wszystkich rywali na jej poziomie. Każdy mecz w tak wyrównanej grupie to "mały finał", o czym Nafciarze przekonali się w Czechowie. Niedźwiedzie nie zawojowały ostatnich edycji Ligi Mistrzów, a bez znaczących wzmocnień dali sobie radę z drużyną opartą na zdecydowanie bardziej znanych nazwiskach.

ZOBACZ: Marek Szpera niedługo wróci do gry

Właśnie okoliczności porażki szczególnie ubodły kibiców Wisły. Latem do Płocka trafiło przecież mnóstwo solidnych graczy europejskiej klasy, wydawało się, że to może być przełomowy sezon, także w Superlidze. Trener Xavier Sabate zapowiadał, że szykuje formę na dalszą część rozgrywek, ale jak tak dalej pójdzie, to w Lidze Mistrzów nie będzie czego ratować i projekt zakończy się klapą.

Strata punktów z Kadetami postawiłaby Nafciarzy w nieciekawym położeniu. Jeszcze nie tragicznym, ale w dużej mierze przyszłość zależałby od rywali i ich potknięć na drodze do fazy TOP 16. Dlatego w Płocku zapanowała tak duża mobilizacja, choć zbyt wielu pozytywnych przesłanek nie ma. Z marszu, wkrótce po powrocie z Rosji, Wisła udała się do Szczecina, gdzie bardzo męczyła się z Pogonią (CZYTAJ). Coraz bardziej w oczy rzuca się osamotniony Ziga Mlakar. Słoweniec jako jedyny obsadza prawe rozegranie, bo powrót Konstantina Igropulo przedłuża się w nieskończoność. Zakontraktowanie Rosjanina to jak na razie zupełne pudło. Nawet jeśli były gwiazdor Barcelony niedługo wznowi treningi, to minie kilkanaście dni, zanim wskoczy do składu. Wtedy w Lidze Mistrzów może być już za późno.

ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa Europy siatkarzy. Artur Szalpuk krytykuje halę. "Taki obiekt nie przystoi randze mistrzostw Europy"

Obawy biorą się też stąd, że Kadetten wygląda naprawdę nieźle kadrowo. Niezmiennie liderem pozostaje Węgier Gabor Csaszar, od zeszłego sezonu wspierany przez ogranego w Bundeslidze Serba Zarko Sesuma. Z Ademar Leon udało się ściągnąć ocierającego się o reprezentację Hiszpanii Ignacio Bioscę. Piszemy o tym nieprzypadkowo, bo akurat bramkarze mogą przeważyć szalę. Wisła ma po swojej stronie Adama Morawskiego i byłego gracza Kadetten, Ivana Stevanovicia. Na papierze wygląda ładnie, w Superlidze dobrze weszli w sezon, za to zupełnie zawiedli w Czechowie.

Płockim kibicom przypomni się Angel Montoro. Hiszpański olbrzym (213 cm), ściągnięty przez Manolo Cadenasa, spędził w Wiśle dwa lata. Jak go zapamiętano? Głównie z niewykorzystanego potencjału, w końcu przychodził do klubu jako mistrz świata. Przy swoim wzroście borykał się z typowym problemem - brakiem dynamiki. Owszem, zagrał kilka niezłych spotkań, potrafił wystrzelić z dystansu, ale spodziewano się chyba więcej.

Kadeci też odczuwają niedosyt, na starcie zremisowali z Dinamem Bukareszt. - Tak naprawdę to o sile tego zespołu świadczy sześciu-siedmiu zawodników, którzy spędzają na boisku większość czasu. Możemy się spodziewać, że w porównaniu do zeszłego sezonu styl gry i systemy rozgrywania akcji niewiele się zmieniły - zapowiada Stevanović, przez dwa lata zawodnik klubu z Szafuzy.

Orlen Wisła Płock - Kadetten Schaffhausen / 21.09.2019, godz. 15.00

Źródło artykułu: