Falstart Stali Mielec. Dawid Nilsson: Sami jesteśmy sobie winni

Szersza kadra, nowy trener, stabilność organizacyjna. Parkiet zweryfikował jednak oczekiwania. Stal Mielec zamyka tabelę PGNiG Superligi bez dorobku punktowego.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Michał Wypych i Michał Chodara Materiały prasowe / Stal Mielec / Na zdjęciu: Michał Wypych i Michał Chodara
Kalendarz nie był łaskawy dla Stali Mielec, w dwóch z pięciu kolejek mierzyła się z potęgami (Wisła, VIVE), ale spodziewano się, że uda się przynajmniej urwać punkty któremuś z pozostałych rywali. Niewiele zabrakło do szczęścia w meczach z Energą MKS-em Kalisz i Torus Wybrzeżem Gdańsk, jednak mało kto o tym pamięta, bo w tabeli przy Stali okrąglutkie zero. Czeczeńcy jako jedyni nie rozwiązali worka z punktami.

ZOBACZ: Kadra B oparta na młodzieży

- Jesteśmy sobie sami winni. Tyle błędów, ile popełnialiśmy, niewykorzystane sytuacje... Potrafiliśmy zmarnować 13 "setek". Tak nie da się wygrać - mówi trener Dawid Nilsson, który opuścił północ Polski i obrał kierunek prawie 600 kilometrów na południowy-wschód.

Akurat szkoleniowcowi nie można wiele zarzucić. Zasięgnęliśmy języka w Mielcu. Usłyszeliśmy: dawno nie mieliśmy takiego trenera. Nilsson w poprzednich rozgrywkach był bliski utrzymania w Superlidze z Arką Gdynia, ledwo wiążącą koniec z końcem.

ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa świata w lekkoatletyce Doha 2019: Wojciech Nowicki zdradza, jak dowiedział się o medalu

- Organizacyjnie wszystko wygląda dobrze. Mamy duży sztab, wokół jest mnóstwo bardzo zaangażowanych osób. Mogę skupić się na piłce ręcznej zamiast na wielu sprawach wokół klubu jak wcześniej. Wiadomo, że minusem jest rozłąka z rodziną. Odległość jest na tyle duża, że nie mogę odwiedzać jej co tydzień, ale zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Takie jest życie sportowca bądź trenera - komentuje opiekun Stali.

Nilsson dostał pod opiekę bardziej zbilansowaną kadrę niż w zeszłym sezonie, kiedy to trzeba było w pośpiechu szukać sposób na załatanie dziur. To tylko pozory, bo dwie kontuzje mocno utrudniły Stali życie.

- Bartek Wojdak wróci do nas po złamaniu, właśnie dostał zielone światło do treningów. Na ten moment bardziej martwi nas sytuacja zdrowotna Piotra Adamczaka. Czekamy na opis rezonansu kręgosłupa i dopiero wtedy zastanowimy się, co zrobić. Brak lewej ręki w drugiej linii mocno spowalnia grę. Na prawej stronie wielokrotnie występował Tomasz Mochocki, radzi tam sobie od lat, ale nie ma atutu lewej ręki. Piotrek dobrze wszedł w sezon, liczyliśmy na niego, a jego kontuzja pokrzyżowała nam plany - wyjaśnia Nilsson.

ZOBACZ: Słoweński talent w Kristianstad

Luk jest więcej, bo wypożyczeni wcześniej Piotr Rutkowski i Bartosz Kowalczyk potrafili podźwignąć zespół w trudnych chwilach. Teraz role lidera przejął Piotr Krępa, ale obrotowy jest mocno uzależniony od postawy rozgrywających. Nilsson: - Może rzeczywiście w zeszłym sezonie wyglądało to lepiej pod względem liderów w drugiej linii. Widzę, że zespół bardzo chce, może nawet za bardzo. Narzucamy sobie presję, która nas paraliżuje.

Pomimo kiepskiego początku, w Mielcu panuje bojowa atmosfera. Po raz pierwszy od dawna na Podkarpaciu pojawią się kamery telewizyjne, kibice szczypiorniaka w całej Polsce zobaczą bój Stali z Zagłębiem Lubin, jedną z rewelacji rozgrywek (6 października, godz. 13.00, w TVP Sport).

- Udanie wystartowali, a to na pewno im pomogło. Po analizie ich spotkań widzę jednak, że Zagłębiu zdarzają się serie błędów, gorące głowy dają się we znaki. Gramy na naszym parkiecie, tutaj musimy walczyć o punkty z każdym - zapowiada trener.

Stal wystąpi także bez kontuzjowanych od dłuższego czasu Łukasza Janysta (bark) i Jakuba Ćwieki (więzadła krzyżowe w kolanie).

Czy Stal pokona Zagłębie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×