W tygodniu PGE VIVE Kielce ustanowiło nowy rekord Superligi - Grupa Azoty Tarnów straciła aż 52 gole, o jedną bramkę więcej niż GSPR Gorzów Wielkopolski w 2011 roku. Po pierwszych minutach zanosiło się na powtórkę. Mistrzowie Polski prowadzili 7:0, potem 10:1, a Andreas Wolff miał ponad... 80 proc. skuteczności w bramce.
ZOBACZ: Perła bez szans w Lidze Mistrzyń
Łukasz Zakreta wyrwał MKS z letargu, ale lepszy fragment trwał ledwie chwilę. VIVE absolutnie dominowało, trener Talant Dujszebajew mógł w spokoju trzymać na parkiecie 17-letniego debiutanta Cezarego Surgiela. Lewoskrzydłowy miał zaliczyć premierowy występ w meczu z Grupą Azoty, ale na drodze stanęły formalności. Kilka dni później w papierach wszystko się zgadzało. Co więcej, reprezentant Polski zaczął w pierwszej siódemce i rzucił swoje pierwsze dwie bramki w Superlidze.
VIVE zagrało w okrojonym składzie, oprócz kontuzjowanych od dawna Jachlewskiego, Gębali, Vujovicia i Dujshebaeva wolne dostali Igor Karacić, Romaric Guillo i Mateusz Kornecki. Do składu wskoczył Miłosz Wałach i przez 20 minut odbił 6 piłek (50 proc. skuteczności). Na wysokim poziomie zagrał też Wolff (11 obron, 52 proc.), który do 20. minuty wpuścił ledwie dwie bramki.
PGE VIVE Kielce - Energa MKS Kalisz 38:16 (19:8)
PGE VIVE: Wolff, Wałach - Pehlivan 6, Aguinagalde 2, Janc 4, Lijewski 4, Jurkiewicz 3, Kulesz 2, Moryto 5, Surgiel 2, Fernandez Perez 4, Karalek 5, A. Dujshebaev
Energa MKS: Krekora, Liljestrand, Zakreta - Galewski 2, Bożek 1, Drej 1, Klopsteg 2, Misiejuk 1, Szpera 1, K. Pilitowski 5, M. Pilitowski, Kniazeu 2, Krytski 1
ZOBACZ WIDEO: "Druga połowa". Niefortunny wpis Legii Warszawa. "Przeprosiliśmy. Posypaliśmy głowy popiołem"