Poważne problemy zdrowotne gracza stulecia. Magnus Wislander w szpitalu

PAP/EPA / JESSICA GOW / Na zdjęciu: Magnus Wislander (w środku)
PAP/EPA / JESSICA GOW / Na zdjęciu: Magnus Wislander (w środku)

Magnus Wislander, uznany przez IHF za najlepszego piłkarza ręcznego XX wieku, przeszedł udar mózgu. Istnieje ryzyko, że były znakomity szczypiornista nie wróci do pełnej sprawności.

W tym artykule dowiesz się o:

W wywiadzie ze szwedzkim dziennikiem "Aftonbladet" Wislander, prosto ze szpitalnego łóżka, opowiedział o traumatycznym przeżyciu: - Byłem w pracy, co - jak się potem okazało - bardzo mi pomogło. Nagle zrobiło się ciemno przed oczami i czułem jakbym mdlał. Najpierw padłem na kolana, a potem po prostu leżałem i nie mogłem mówić.

I dodaje: - Byłem całkowicie świadomy, co się stało. Bałem się wtedy, że ktoś cały czas będzie musiał się mną opiekować.

ZOBACZ: Wyszomirski zmieni klub

Lekarze potwierdzili udar mózgu, a były zawodnik wciąż ma problemy z ruszaniem lewą ręką, chociaż jak zapewnia, w ciągu kilkunastu godzin sytuacja nieco się poprawiła. - Nie było żadnych syndromów, wróciłem niedawno z Cypru z nagrania programu. Trwa diagnostyka, czemu doszło do udaru. Jest wiele koncepcji, dlatego na razie zostanę w szpitalu - wyjaśnia Wislander, który ostatnio był związany ze sportem jako asystent trenera w Redbergslid i stały ekspert w Radio Sports.

Szwed to legenda piłki ręcznej, z kadrą zdobył dwa złota MŚ, trzy razy wygrał ME. Do pełni osiągnięć reprezentacyjnych brakło tylko olimpijskiego złota, które trzy razy sprzątnęli sprzed nosa drużyny WNP, Chorwacji i Rosji. Magnus Wislander spędził 12 lat w THW Kiel, siedem razy wygrał Bundesligę, prawie rokrocznie był uznawany najlepszym zawodnikiem Zebr. Na przełomie wieków wygrał plebiscyt na gracza stulecia. THW zastrzegło numer 2, z którym występował obrotowy (bądź rozgrywający). Kiedyś był łączony z VIVE jako potencjalny następca trenera Bogdana Wenty (ZOBACZ).

ZOBACZ WIDEO: Serie A. Napoli - Hellas: Milik się odblokował! Dwie bramki Polaka [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)