[b]
Rollercoaster[/b]
Mimo że mecz Vardaru Skopje z PGE VIVE Kielce zamknie już pierwszą połowę grupowych zmagań w Lidze Mistrzów, wciąż trudno pokusić się o dokładną ocenę tegorocznego potencjału obrońców tytułu. Sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie.
Vardar przed sezonem doznał kolejnych ubytków kadrowych (odeszli choćby lider Igor Karacić czy bramkarz Dejan Milosavljev), na Macedonii liczono się więc ze spadkiem konkurencyjności drużyny. Ku zdumieniu handballowej Europy skopijczycy zanotowali jednak rewelacyjny start rozgrywek, okraszony trzema zwycięstwami z rzędu. Po pierwszych kolejkach Vardar zaskakiwał grą i przewodził grupowej tabeli.
Jak się okazało, były to złe miłego początki. Kolejne dwa spotkania to dla Macedończyków koszmar: przed własną publicznością obrońców tytułu ośmieszył THW Kiel (20:31), do przerwy pozwalając zdobyć im ledwie - uwaga - cztery bramki. Reakcja klubu była nadzwyczaj stanowcza - Davida Pisonero na ławce trenerskiej zastąpił dotychczasowy dyrektor sportowy, Eduard Kokszarow.
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Więcej w karierze przegrałem niż wygrałem [cała rozmowa]
Zmiana na nic zdała się jednak w konfrontacji z Telekomem Veszprem. Węgrzy sprawili skopijczykom kolejne tęgie lanie (30:39). Poprawa przyszła dopiero przed tygodniem, Vardar ograł na wyjeździe Mieszkow Brześć (36:31). Dzięki temu zwycięstwu Macedończycy utrzymali się w czołówce tabeli i obecnie znajdują się na drugim miejscu, punkt przed PGE VIVE oraz Montpellier HB. O sile skopijczyków stanowią najskuteczniejsi w zespole Timur Dibirow (35 bramek w LM) oraz Dainis Kristopans (33).
Kontuzje
Drugie zwycięstwo z rzędu pozwoliłoby nieco uspokoić sytuację w Vardarze i zachować pozycję wicelidera. To zresztą stawka sobotniego meczu. O to nie będzie jednak łatwo, bo w sobotę do Jane Sandanski Arena zawita zespół PGE VIVE, czyli ekipa numer trzy w grupowej tabeli. Kielczanie dodatkowo znajdują się teraz na fali po zwycięstwach z Mieszkowem Brześć oraz przed tygodniem z Telekomem Veszprem.
-> Przeczytaj zapowiedź meczu w Skopje!
- Czeka nas trudny mecz. Zdajemy sobie sprawę z sytuacji w grupie, obie ekipy mają niemal tyle samo "oczek". Punkty zmienią sytuację każdego z zespołów. Mamy obecnie kilka kontuzji, ale i tak myślimy tylko o zwycięstwie. Ten mecz pokaże, jaka czeka nas przyszłość, więc chcemy się do niego jak najlepiej przygotować. Wciąż monitorujemy zdrowie kontuzjowanych. To, czy wystąpią, rozstrzygnie się w piątek - mówił trener Vardaru podczas konferencji prasowej, cytowany przez oficjalną stronę klubu.
A lista kontuzjowanych naprawdę robiła wrażenie. Na dłużej wypadł bowiem Jose Guilherme de Toledo, świeżo po kontuzji jest Stojancze Stoiłow, ze zdrowiem wciąż walczył Siergiej Gorpiszyn, a o mniejszych bądź większych urazach słyszeliśmy także w kontekście Timura Dibirowa, Dainisa Kristopansa, Christiana Dissingera, Siergieja Gorboka czy Pavela Atmana. Czyli właściwie każdego ważnego gracza skopijczyków.
Koniec końców w składzie na mecz oprócz de Toledo nie znalazł się tylko Siergiej Gorbok. Reszta zawodników została umieszczona w protokole. Czy wybiegną na parkiet, to już inna kwestia. VIVE natomiast będzie musiało sobie radzić bez kontuzjowanych od dawna Tomasza Gębali, Mateusza Jachlewskiego, a także Arkadiusza Moryto oraz Daniela Dujshebaeva.
Ktoś będzie płakał
Spotkaniu dodatkowego smaczku dodaje fakt, że to właśnie ze Skopje do Kielc przeniósł się Igor Karacić, który w zeszłym roku poprowadził Vardar do zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Ciepło wypowiada się o nim kapitan Macedończyków, Stojancze Stoiłow, ale zapewnia przy tym, że o taryfie ulgowej nie ma mowy: - Będą spięcia, dużo emocji. Po meczu ktoś pewnie będzie płakał. Ale mam nadzieję, że Igor! - żartuje kołowy.
I dodaje: - Mecze z VIVE zawsze były interesujące. To nasz wielki rywal. Wszyscy tutaj chcemy wygrać, spodziewamy się więc świetnego wsparcia z trybun. Zmagamy się z kontuzjami, ale damy z siebie wszystko. VIVE to zespół, który lubi walczyć. My też. Będzie się działo.
Skopijczycy z mistrzami Polski mierzyli się już osiem razy. Bilans to 5-3 na korzyść VIVE, ale na Macedonii Polacy triumfowali tylko raz (w 2015 roku). To była ich pierwsza wizyta w hali Vardaru. Pozostałe trzy starcia wygrywali gospodarze.
Newralgiczna pozycja
Gdzie VIVE może szukać swoich szans? Na pewno na ławce rezerwowych Vardaru. Bo choć obrońcy tytułu wciąż dysponują świetną pierwszą "siódemką", mogącą jak równy z równym walczyć z każdą drużyną w Europie, ich zmiennicy nie zawsze potrafią sprostać zadaniu.
Na tę chwilę piętą achillesową drużyny wydają się być także golkiperzy. W zwycięskich sezonach dostępu do skopijskiej bramki bronili Arpad Sterbik czy objawienie poprzedniej edycji Champions League - Dean Milosavljev. Teraz pierwszym wyborem trenera jest Łotysz Arturs Kugis, który dopiero chce wskoczyć na taki poziom. Wspomaga go Algierczyk Khalifa Ghedbane.
- Wiem jakie są oczekiwania, ale nie patrzę na to, że przede mną bronili tu Sterbik czy ktokolwiek inny. Jestem, jaki jestem, daję z siebie maksimum na każdym treningu i w każdej grze. Moi poprzednicy byli na światowym poziomie, ale ja też chcę na niego wejść. Jest coraz lepiej - mówi golkiper Vardaru, który świetne mecze przeplata nieudanymi. Jego rywalizacja z Andreasem Wolffem może przesądzić o wyniku spotkania.
Dwa dni, dwa mecze
Kolejna sprawa to zmęczenie. Przed tygodniem Vardar musiał rozegrać dwa spotkania w dwa dni. Najpierw z Mieszkowem w Lidze Mistrzów (03.11), potem z RK Vojvodiną w lidze SEHA (04.11). Oba zakończyły się zwycięstwami skopijczyków, a trener Kokszarow po drugim z nich mówił tak:
- Mieliśmy swoje założenia. Jak wiadomo, jeszcze wczoraj graliśmy w Lidze Mistrzów, a mamy swoje problemy z kontuzjami. Dlatego dużo rotowałem składem, by dać odpocząć niektórym graczom. W sobotę czeka nas kolejna walka. Plan był tylko taki, by wygrać. Muszę pogratulować za to moim chłopakom.
Mimo wszystkich problemów, Vardar początek sezonu musi zaliczyć na plus. Puentuje Kugis: - W poprzednim roku klub pokazał, że wszystko jest możliwe. Nie ważne z którego miejsca wyjdziemy z grupy, i tak mamy szanse zagrać w Kolonii. Teraz najważniejsze dla nas to uporać się ze zdrowiem. Kiedy będziemy zdrowi na koniec sezonu, znów możemy sprawić niespodziankę.
Początek spotkania w Skopje w sobotę o 17.30.