"Kiedy życie rzuca ci kłody pod nogi, zrób z nich schody" - w Skopje tę maksymę opanowano do perfekcji. Mistrzowie Macedonii Północnej sprawią kibicom i ekspertom niespodziankę dopiero wtedy, gdy przestaną zaskakiwać. Wydawało się, że klub już kilkukrotnie był na skraju upadku, zaległości względem zawodników sięgały miesięcy, długi rosły w zastraszającym tempie, a drużynę opuszczały gwiazdy. I chociaż powinno odbić się to na grze zespołu, tak się nie stało. Wbrew wszystkiemu skopijczycy awansowali do ostatniego Final Four, a późnij ku zdumieniu całej handballowej Europy po raz drugi sięgnęli po tytuł.
Spodziewano się, że zwycięstwo w Kolonii będzie ostatnim akordem triumfu w fascynującej historii klubu. Kłopoty finansowe wciąż jawiły się na horyzoncie, zmienił się trener, zespół opuściło wielu zawodników, więc Macedończycy znów stanęli przed ogromnym wyzwaniem.
Wydawało się, że tegoroczną edycję Ligi Mistrzów będą musieli spisać na straty, ale w przypadku Vardaru trzeba spodziewać się nieoczekiwanego. Po sześciu kolejkach zawodnicy stołecznego klubu zajmują miejsce wicelidera tabeli, mają na swoim koncie osiem punktów, sezon zaczęli od trzech zwycięstw i wciąż liczą się w grze o czołowe pozycje.
ZOBACZ WIDEO Stacja Tokio #8: Iga Baumgart-Witan. Baba nie do zajechania
Dopiero w czwartej serii złapała ich zadyszka. Przegrali dwa spotkania z rzędu - z THW Kiel i Telekomem Veszprem, ale w ostatniej kolejce znów wrócili na dobre tory i pokonali we własnej hali Mieszkow Brześć. To właśnie u siebie są najgroźniejsi - atmosfera w hali Jane Sandanskiego jest naprawdę gorąca, kibice reagują niezwykle żywiołowo, a o ich dopingu krążą już legendy. Zresztą wiele zespołów z europejskiej czołówki przytłoczyła gra przed rozszalałym tłumem pięciu tysięcy rozemocjonowanych fanów gospodarzy.
Czytaj też: PGE VIVE Kielce znowu bez ważnego gracza
- Vardar to aktualny mistrz Europy. Dopóki nie będzie nowego, oni zawsze będą faworytami, szczególnie grając przed swoimi kibicami - twierdzi przed starciem w Skopje trener żółto-biało-niebieskich Tałant Dujszebajew. Podobnego zdania jest zresztą Doruk Pehlivan: - Przed swoją publicznością są faworytami. Ich siłą jest doświadczenie niektórych zawodników, w swoich szeregach mają kilku ogranych szczypiornistów, którzy w ostatnim czasie dwa razy wygrali Ligę Mistrzów. Mają mocną obronę, dodatkowo mogą liczyć na wsparcie kibiców. To ich najmocniejsze strony - wylicza Turek i dodaje: - Myślę, że fani stworzą niesamowitą atmosferę, pewnie na trybunach zasiądzie pięć tysięcy osób. Będzie gorąco, ale nie boimy się, jesteśmy na to gotowi - zapewnia 21-latek.
Mistrzowie Polski zgromadzili na swoim koncie siedem punktów i jeśli pokonają Vardar, prześcigną ich w tabeli. Skopijczykom wygrana pozwoli na samodzielne zajęcie pozycji wicelidera, natomiast żółto-biało-niebiescy będą o to miejsce korespondencyjnie walczyli ze szczypiornistami Montpellier HB. Francuzi także mają siedem punktów, a w sobotę zmierzą się z ostatnią drużyną z zestawieniu - Motorem Zaporoże.
Jeśli kielczanie chcą wygrać z Vardarem, muszą sobie wziąć do serca odniesienie do kłód i budowania z nich schodów. Prawdziwą drogą przez mękę była już dla nich bowiem podróż do Skopje. Z powodu mgły panującej na krakowskich Balicach z dużym opóźnieniem wystartował samolot, którym mistrzowie Polski lecieli do Wiednia. To sprawiło, że posypał się cały plan ich podróży. Zamiast bezpośrednio z Wiednia do Skopje, żółto-biało-niebiescy musieli udać się do Zurychu, a dopiero stamtąd do stolicy Macedonii Północnej. Mistrzowie Polski spędzili w drodze ponad szesnaście godzin, zamiast na obiad, dotarli na późną kolację i nie udało im się przeprowadzić zaplanowanego treningu. Kłody rzucał los, jak poradzą sobie z nimi szczypiorniści kieleckiej siódemki? O tym będzie można się przekonać o 17:30, kiedy gracze Tałanta Dujszebajewa wybiegną na boisko w Skopje.
Czytaj też: Liga Mistrzów. Hit z Syprzakiem i Jureckim dla PSG
Liga Mistrzów, 7. kolejka:
Vardar Skopje - PGE VIVE Kielce / 9 listopada 2019, godz. 17:30