Biało-Czerwone zakończą w Lublinie burzliwy rok, "okraszony" brakiem awansu do MŚ 2019 i utratą szans na udział w igrzyskach w Tokio. Humory nieco poprawiła jesień, Polki przynajmniej zdobyły komplet punktów w el. ME 2020. Teraz czas na poszukiwanie nowych nazwisk na przyszłość, bo jak do tej pory w dwóch występach Arne Senstad z przymusu (i braku czasu) bazował na zawodniczkach znanych z kadry Leszka Krowickiego.
ZOBACZ: Daszek niepewny udziału w ME 2020
W Lublinie nie będzie wielkich presji, dlatego Norweg przyjrzy się debiutantkom albo dawno niewidzianym w reprezentacji. Bramkarka KPR-u Kobierzyce Barbara Zima to pierwsza zawodniczka z rocznika 2000 powołana do kadry, wkrótce dołączyła do niej Magda Więckowska z Korony Kielce, która zastąpiła kontuzjowaną Martę Gęgę. Debiutu prawdopodobnie doczeka się objawienie ostatnich miesięcy i zdecydowana liderka strzelczyń w Superlidze Kinga Jakubowska. Pierwotnie 20-latka znalazła się w kadrze B, ale na zgrupowaniu nie pojawiły się Bogna Sobiech i długo nieobecna w składzie Paulina Masna.
Z nowych-starych nazwisk powołanie dostała jeszcze Aleksandra Zimny, dobrze znająca Senstada ze Storhamar. Poza tym wszystko po staremu - sześć zawodniczek mistrzyń Polski z Lublina, liderki z Bundesligi i ligi francuskiej (m.in. Monika Kobylińska i Karolina Kudłacz-Gloc) ---> ZOBACZ KADRĘ. Najważniejsza różnica w porównaniu do wrześniowego zgrupowania to dłuższy czas na wspólną pracę
ZOBACZ WIDEO: Polska - Słowenia. Kadrowicze dziękują Łukaszowi Piszczkowi. "Piękny i smutny moment"
Na początek Litwinki, dobre rywalki na rozgrzewkę. Szczypiornistki ze wschodu od lat nie mogą przebić się do wielkiej imprezy, stać je co najwyżej na pojedyncze mecze. W 2012 roku właśnie Polki wybiły im z głowy marzenia o udziale w MŚ.
W drugim dniu turnieju spotkanie z Ukrainkami, niedawnymi rywalkami podczas el. ME 2020, na zakończenie starcie z Białorusinkami.